Campo Imperatore – Tybet w sercu Włoch

Posted on
abruzzo

Biały Polonez Caro dzielnie ciągnął naszą przyczepę Niewiadów na drugi koniec polski. Czasy były takie, że wyprawa z południa na północ nie trwała sześciu godzin. Raczej jechało się ze dwanaście. Znam też takich, co jechali traktorem dwa dni. Przyczepę zostawialiśmy u wujka przy gospodarstwie, natomiast wraz z rodzicami i siostrą jechaliśmy wydać trochę marek w stronę Berlina. Na granicy w Kostrzynie nad Odrą czekało się długo, wszystko musiało zostać sprawdzone, dokładnie skontrolowane. Szczególnie kiedy rodzina Polaków jechała białym polonezem na drugą stronę Odry. Po tych wszystkich formalnościach i wbiciu pieczątek do paszportów byliśmy w Niemczech, kraju bardziej nowoczesnym. Tutaj były duże sklepy, których u nas jeszcze nie było. Właśnie po to tam jechaliśmy. Niemieckie słodycze jakoś do tej pory smakują mi bardziej. Pamiętam, też, że pierwszy raz jadłam te idealnie równe chipsy Pringles w zielonej tubie. Niemieckie drogi były szerokie bez dziur i do tego kilkupasmowe, ciężko było się połapać. Kiedy najeżdżało się kołami samochodu na białe pasy oddzielające pobocze od jezdni, można było poczuć „borowanie” jakby w całym ciele…. Prosiłam tatę, by najeżdżał na te linie, a on to robił co jakiś czas. Eh. Jakie to było zabawne.

abruzzo

Stoję długo w korku na tej kosmicznie drogiej włoskiej autostradzie, nie ma ani zwężenia, ani wypadku. Po prostu tak szybko jak zrobił się korek, niestety tak szybko nie zniknął, ale po jakimś czasie, to wszystko się jakoś rozeszło. Później kolejny i kolejny, tym razem zwężenie. Nagle dwa pasy ruchu zostają podzielone na cztery żółtą farbą drogową. Coś to sobie źle obliczyli, Prawymi kołami jadę akurat po białej linii pobocza, przez kolejny kilometr…

Lubię wspominać.

Zacznę od Abruzji

Region Abruzji graniczy z regionem Marche na północy, Lacjum na zachodzie i południowym zachodzie, Molise na południowym wschodzie i Morzem Adriatyckim na wschodzie. Region rozciąga się na powierzchni 10 795 kilometrów kwadratowych, na terenie jednej trzeciej tych terenów znajdują się trzy parki narodowe, rezerwaty przyrody i obszary chronione. Ponadto znajduje się tam najwyżej położona część Apeninów.

Porównując Abruzję do innych włoskich regionów, można powiedzieć, że plasuje się ona dosyć nisko w hierarchii regionów turystycznych.

W Abruzji, stosunkowo małym regionie, nazywanym „najzieleńszym regionem w Europie”, można znaleźć 75% wszystkich europejskich roślin i zwierząt. Prawie połowę terytorium regionu Abruzji zajmują rezerwaty przyrody, 3 parki narodowe, parki regionalne i obszary morskie. Ponadto, w parkach narodowych Abruzji można znaleźć rzadkie zagrożone gatunki zwierząt, takie jak niedźwiedź brunatny abruzyjski, wilk apeniński i wiele innych.

  • Park Narodowy Gran Sasso i Monti della Laga.
  • Park Narodowy Maiella.
  • Park Narodowy Abruzji, Lacjum i Molise

Podczas ostatniego tripa odwiedziłam każdy z nich. Każdy ma w sobie coś, co przyciąga jak magnes, ale największe wrażenie wywarł na mnie Gran Sasso. To absolutnie najpiękniejsze miejsce, jakie widziałam we Włoszech. Dlatego wspomnę tu o perełce tego parku. Po resztę zapraszam na mój instagram:)

abruzzo

Campo Imperatore

Nie będę tutaj opisywać trasy, którą przejechałam, tylko opowiem o tym rejonie. Jest tyle dróg i szlaków, którymi by się chciało pojechać, że warto zdać się na przygodę i po prostu jechać przed siebie.

abruzzo

Campo Imperatore („Pole Cesarza”) to najwyżej położony płaskowyż w Apeninach. Znajduje się w sercu masywu Gran Sasso w Parku Narodowym Gran Sasso i Monti della Laga, przepiękny krajobrazowo płaskowyż, ma ok. 8 km szerokości, i ok. 27 km długości. Sąsiaduje z najwyższym szczytem Apeninów- Corno Grande oraz  z najbardziej na południe wysuniętym lodowcem- Calderone.

Nie ma tutaj drogi, która nie byłaby wypełniona niezwykłymi widokami. Nic dziwnego, skoro samochodem wjeżdża się tutaj na 1700 m n.p.

abruzzo

Campo Imperatore nazywane też Małym Tybetem wygląda jak miejsce nie z tego świata. Otaczają go niczym skalista korona takie szczyty jak Mounts Portella, Scindarella, Aquila, Portella, Prena, Brancastello, Cami a przede wszystkim Corno Grande, najwyższa góra w całym masywie Gran Sasso we Włoszech.

Ja swój samochód zaparkowałam nieopodal obserwatorium astronomicznego, wykorzystywanego przede wszystkim do celów naukowych w celu znalezienia nowych supernowych poza Drogą Mleczną. Później ruszyłam, po prostu przed siebie kręcąc się po gruntowych drogach, które wcale nie są łatwe w zjazdach ani podjazdach, jednak widoki, które ma się przed sobą, pchają przodu jak jakaś niezwykła siła.

abruzzo

Monte Aquilla

Jeszcze tego samego dnia decyduję się na zdobycie szczytu Monte Aquila. W mapach.cz szlak ten oznaczony jest jako rowerowy, jednak odradzam. Próbowałam. I o ile wygląda na początku pięknie, długi singiel przyklejony do zbocza góry, to później przeradza się w stromą ścianę.

Dlatego zdecydowałam się na szybką zmianę outfitu, spakowałam rower do auta i ruszam pieszo.

Rozpoczynam dokładnie w tym samym miejscu, tuż obok obserwatorium astronomicznego. Początkowo szlak prowadzi łagodnie w górę szeroką ścieżką wzdłuż zbocza góry. W oddali można podziwiać panoramę Gran Sasso i Corno Grande.

Po około 2 km docieram do przełęczy Sella di Monte Aquila (2335 m n.p.m.), z której roztaczają się widoki na dolinę Val di Teate i masyw Majella.

Z przełęczy szlak staje się bardziej stromy i prowadzi kamienistym terenem w kierunku szczytu Monte Aquila. Zimny wiatr wieje bezlitośnie, ale cóż, jak nie teraz to kiedy. Idę zatem dalej, zakładając na siebie drugą kurtkę.

Po około 1,5 km docieram do szczytu Monte Aquila (2495 m n.p.m.). Z tego miejsca rozciąga się panorama 360 stopni, obejmująca Gran Sasso, Corno Grande, Piekielną Dolinę, i wiele innych szczytów Apeninów. Te góry są po prostu niezwykłe. Mało kiedy brakuje mi słów, by opisać jakiekolwiek góry, ale to jest jeden z tych razów.

Można wrócić tą samą drogą, jednak ja decyduję się na pętlę, którą bardzo łatwo dostrzec na mapie. Wracam tym długim singlem biegnącym po zboczu, którym próbowałam wcześniej dostać się tam na rowerze.


Zachód słońca, przynosi ze sobą nie tylko malownicze obrazy ognistych barw, ale i dialog z upływem czasu. Wraz z ostatnimi promieniami światła, góry ukazują swe wieczne oblicze, przypominając o swej niezmiennej mocy. Ta chwila, w której słońce zanurza się za horyzont, zdaje się być jak powolny oddech wszechświata, wyrażający nieuchronny przepływ czasu.

Jaki ten dzień był DOBRY🙏

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *