Eurovelo
Eurovelo to nic innego jak sieć szlaków rowerowych, na naszym pięknym kontynencie. Oczywiście nie są jeszcze wszystkie gotowe, ale całość ma wynosić ok 70 tys. km Trasy dzielą się na:
- Trasy Północ – Południe
- Trasy Wschód – Zachód
- Trasy Okrężne
Przez Polskę biegnie kilka z nich, m.in. Eurovelo 10, oznakowany jako R-10. Trasa ma łączną długość 7930 km i przebiega przez 7 państw. W Polsce szlak ten częściowo pokrywa się ze „Szlakiem Latarni Morskich” oraz trasą pieszą E9. Jak wspominałam ostatnio, już miałam okazję zaliczyć polską część trasy R-10, ale też inne – R-4, R-9 i R-13 (pokrywa się z R-10).

EuroVelo 10 – R-10
Szlak Eurovelo 10 jest szlakiem okrężnym – dookoła Morza Bałtyckiego. W Polsce nazywany jest też Nadbałtycką Trasą Rowerową. Przebiega przez województwa: zachodniopomorskie, pomorskie i warmińsko-mazurskie. W brew pozorom trasa nie przebiega idealnie przy samym wybrzeżu, są miejsca, gdzie znacznie odbiega od brzegu nawet o kilkanaście kilometrów. Szlak jest różnorodny pod wieloma względami. Jadąc R-10 zaliczyć można drogi asfaltowe, mało uczęszczane drogi polne (także takie dawno nie koszone), piękne ścieżki rowerowe, oraz torfowiska i bagna. Można także zaobserwować, jak różnorodne są plaże. W niektórych miejscach to prawdziwe dzikie pustkowia, z niekończącymi się wydmami i białym piaskiem jak na Malediwach. Są miejsca gdzie plaże bywają kamieniste jak nad Morzem Śródziemnym, a także takie z wysokimi klifami jak w Irlandii.
Grzybowo – Unieście – Grzybowo
Niedawno odwiedziłam województwo zachodniopomorskie. Sprawdziłam czy coś się zmieniło w tej części. Czy ścieżki które przed dwoma laty były rozkopane, są już gotowe do użytku i czy nadal gofry jedzone na plaży smakują tak samo. Jako, że tym razem byłam stacjonarnie przejechałam odcinek Grzybowo – Kołobrzeg – Gąski – Mielno – Unieście – Grzybowo.
Kołobrzeg
Trasę rozpoczęłam w Grzybowie, skąd idealnie asfaltową ścieżką przyjechałam do Kołobrzegu. Oczywiście warto przejechać przez port. W porcie są dwie stocznie, Lokalne Centrum Pierwszej Sprzedaży Ryb, brzegowa stacja ratownicza SAR, oraz morskie przejście graniczne. Część portu to także Port Wojenny.

Wieczna miłość w Kołobrzeskim porcie
W porcie jak to w porcie – kutry, jachty, jaki i statki marynarki wojennej. Ale jest jeden specyficzny wycieczkowiec, mianowicie Monika III, podobno jest to już któraś Monika III, bo poprzednie zatonęły, ale nie wiem czy to prawdziwa informacja. Któż w dzieciństwie nie był na rejsie owym wycieczkowcem. To właśnie na Monice III odkryłam, że moją pasją na pewno nie będzie żeglarstwo (jak części mojej rodziny), ani nic związanego z pływaniem po morzu. Przez dwie godziny bardzo doskwierała mi choroba morska.

Kanał Portowy to również ujście rzeki Parsęty do morza. Wzdłuż kanału można się przespacerować, ja pojechałam rowerem. Był zakaz, ale zapytałam. Strażnik nie miał nic przeciwko, bo byłam chyba jedyną turystką w całym mieście. Wiadomo czas światowej pandemii.

Już w dzieciństwie podobały mi się te betonowe bloki, o które rozbijają się fale.

Kiedyś nie było tych kłódek z wyznaniem wiecznej miłości. Na początku je liczyłam, ale dalej już był taki ogrom, że zrezygnowałam. Ciekawe ile z tych par zamykających swoje uczucia w w kawałku metalu nadal jest w sobie zakochanych…?

Z portu należy się kierować promenadą zaczynającą się za latarnią morską. Później trasą pieszo rowerową biegnącą między morzem a kompleksem hoteli. Następnie zaczyna się świeża ścieżka. Z jednej strony morze, a z drugiej las. Jak na panujące obecnie warunki jechało się idealnie. Na swej drodze spotkałam raptem dwóch rowerzystów. W sezonie przejazd tą ścieżką będzie ciężki do ogarnięcia, ze względu na miliony turystów. Dlatego do przejechania R-10 najlepiej wybrać termin poza sezonem wakacyjnym.

Ekopark wschodni
Po 6 km dotarłam do chyba najlepszego odcinka dzisiejszej trasy – Ekopark Wschodni. Dwa lata temu ścieżka nie była jeszcze skończona. Były miejsca, gdzie trzeba było schodzić z roweru i kawałek go przenieść, ze względu na braki mostków. Teraz wygląda to tak.

Ekopark Wschodni inaczej Solne Bagno. To użytek ekologiczny, chroniący siedliska roślin i zwierząt.

Panujący tam krajobraz przypomina dziką dżunglę. Jest to ostoja wielu gatunków ptaków, podobno aż 80.

Wcale nie musiałam się natrudzić, żeby jakieś zobaczyć. Łabędzie same podpływają, nad głową latają mewy, ale najciekawsze są gęgawy. Te stworzenia niczego się nie boją. Dają się nawet pogłaskać, ale chyba tego nie lubią.

Jak tylko pojawiłam się na brzegu ptactwo zaczęło samo przybywać z każdej strony. Pewnie myślały że przyszło żarcie, ale nic niestety dla nich nie miałam.

Oznakowanie
Oznakowanie trasy R-10 nie pozwala się zgubić. Owszem są momenty, gdzie trzeba być bardziej uważnym, ale na odcinku który jechałam jest wszystko jasne i przejrzyste. Oznakowanie jest na tabliczkach, na drzewach lub słupach telegraficznych.

Pogoda była bardzo łaskawa, tzn silny wiatr, zimno, ale nie padało.

Na większości drzwi czy płotach, przymorskich knajp widnieją napisy, przypominające o koronawirusie.

Latarnia w Gąskach i wyśniony gofer
W Kołobrzegu nie udało mi się znów zjeść gofra, poza tym nie był to jeszcze odpowiedni moment na taką dawkę kalorii. W drodze do Gąsek można zaobserwować bardzo ciekawe eksponaty w lesie. Przypuszczam, że ta poręczna skrzynka leży tam od zeszłego sezonu.

Bardzo oryginalny stojak na popielniczkę zauważyłam pod latarnią w Gąskach.

Przy latarni w Gąskach o dziwo było kilku turystów. Ale najważniejszy był fakt, że są gofry.

Wreszcie doczekałam. Miała być polewa, orzechy, rodzynki, czekolada itd. Ale niestety nie było zbyt wielu dodatków do wyboru. Skończyło się na bitej śmietanie i brzoskwini z puszki. Ale chyba mogę powiedzieć, że zaliczyłam gofra nad morzem.

Do Sarbinowa
Droga do Sarbinowa to rowerowa autostrada z malowniczym krajobrazem. Do tego wszędzie kwitnie rzepak. Początek maja to zdecydowanie najlepszy czas na nadmorskie trasy.

Nie przypomina mi się, żeby dwa lata temu, na ścieżce były takie artystyczne malunki. Dodaje to nawet uroku tej trasie.

Ach te Chłopy
Wioska Chłopy kojaży mi się tylko z jednym. Kutry, ryby, kutry.

Plażę w Chłopach zdobią kolorowe kutry rybackie. Ma to swój klimat. Świetnie kontrastują się na tle piasku, morza i burzowego nieba. To jeden z tych krajobrazów, który kojarzy mi się z polskim wybrzeżem.

Podoba mi się, że na trasie jest coraz więcej miejsc dla rowerzystów. Takie przystanie rowerowe mijałam tego dnia chyba ze trzy. Można się napić kawy, coś zjeść, zrobić drobny serwis i przede wszystkim rowerzysta jest tu gościem.

16
W drodze do Mielna, natrafia się na ciekawostkę. Mianowicie postawiono tam obelisk wyznaczający przebieg 16 – tego południka geograficznego. Przez Pomorze zachodnie przebiega również 15 – ty południk, podobny kamień znajduje się w Stargardzie.

Mielno
Miasto Mielno kojarzy mi się tylko z imprezami, hałasem i z zataczającymi się po ulicach nietrzeźwymi turystami. To miejscowość od której trzymam się zwykle jak najdalej. Jednak nie tym razem. Opustoszałe Mielno wygląda całkiem przyzwoicie.

Podjechałam nawet pozwiedzać trochę więcej.

Znalazłam nawet ciekawe, rybne murale.

Unieście
Unieście to właściwie dzielnica Mielna. Lubię tę nazwę i to miejsce. Jest specyficzne, ponieważ usytuowane jest na mierzei, z jednej strony jest morze, a z drugiej jezioro Jamno. W Unieściu jest charakterystyczny port rybacki, przypomina nieco klimaty wcześniejszej miejscowości Chłopy.

Na chwilę zaparkowałam nad jeziorem Jamno. Tutaj przynajmniej tak nie wiało. Jazda 50 km pod wiatr robi swoje.

Powrót zaplanowałam tą samą trasą, ale w Mielnie trochę odbiłam od brzegu. Natknęłam się na opustoszałe wesołe miasteczko. Z jednej strony podobało mi się, że jest tak pusto, ale z drugiej…Zagrodzone biało-czerwoną taśmą place zabaw, ławki i siłownie zewnętrzne wprowadzają pewnego rodzaju dramatyzm.

Czasami warto wracać tą samą drogą. Można przejechać dwa razy fajną ścieżką. Ta wyglądała jak z katalogu tras rowerowych.

Zobaczyć rzeczy, których się nie zauważyło jadąc w drugą stronę. Na przykład karmnik w lesie.

Tę jamajską wypożyczalnię rowerów prowadzi chyba jakiś rastafarianin. Z bujną wyobraźnią. Oj na tym rowerze to by się jechało.

To jeszcze nie sztorm
Lubię patrzeć w morze, to taka nieskończoność. Kiedyś mogłam tak bez końca, siedzieć na plaży patrzeć i wsłuchiwać się w ten hipnotyczny szum fal rozbijających się o brzeg. Podobnie było teraz, ale to już nie to samo. Wiek robi swoje.

Powoli dojeżdżałam już do Kołobrzegu. Pogoda nie zwiastowała nic dobrego. Na horyzoncie widać było burzę, a fale zrobiły się ogromne.

Do tego temperatura spadła do 5 stopni. Było już zimno. W takich momentach morze przypomina mi jakąś czarną otchłań i budzi respekt.

Powrót
Z wiatrem w plecy mknęłam niczym Struś Pędziwiatr. Na tej nieskończenie długiej ścieżce można się nieźle rozhulać.

W Kołobrzegu znów przypomnienie o Covid -19. Czy to jakaś aluzja do rowerzystów jeżdżących bez maseczek…?

Te tulipany z pewnością posadzono po to, aby rowerzyści nie przegapili znaku zakazu. Przejeżdżając obok, najpierw w oczy rzucają się biało-czerwone tulipany, potem wielki jak dąb znak B-9.

Co jak co tulipany są piękne.

W tym miejscu żegnam Kołobrzeg.

Podsumowanie trasy Grzybowo – Unieście – Grzybowo
- Dystans: przejechany przeze mnie odcinek trasy to 100 km z hakiem.
- Stopień trudności: Trasa nie jest wymagająca i niema żadnych trudnych odcinków.
- Kiedy: R-10 najlepiej jechać poza sezonem wakacyjnym.
- Zmiany: od mojej ostatniej wizyty w tym rejonie poprawiło się oznakowanie, zakończono budowę trasy do Sianorzętów, skończono budowę podestów w Ekoparku Wschodnim.
- Co warto zobaczyć: kiedy już będą normalne czasy, warto wejść na latarnię w Kołobrzegu i Gąskach, obelisk 16-sty południk geograficzny, plaża w Chłopach, jezioro Jamno.
- Najpiękniejsze miejsce to oczywiście Ekopark Wschodni
- Czas: na taką wycieczkę najlepiej przeznaczyć cały dzień.
