Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, gdy stałam na skraju urwiska, patrząc na Dolomity, których szczyty lśniły w złocistych barwach. W dolinie panowała cisza, jakby świat wstrzymywał oddech. Niebo na horyzoncie było jasne, niemal przezroczyste – nie zapowiadało jeszcze tego, co miało nadejść.

Pierwszy zwiastun pojawia się nagle, choć subtelnie. Ledwie dostrzegalny cień, który po chwili zaczął rozlewać się na horyzoncie. Ciepła barwa zachodu ustąpiła miejsca chłodnemu odcieniowi błękitu. Kolor zmieniał się szybko – błękit przeszedł w głęboki granat, a granat z każdą chwilą nabierał intensywności.

Trasę rozpoczynam w najniższym punkcie wycieczki, tak aby na koniec nie mieć żadnego podjazdu. Na początku asfalt pośród małych pensjonatów i hoteli, jednak jakoś za kościołem Prato alla Drava już jest mniej zabudowań a droga staje się nieco bardziej nierówna, aż wreszcie zamienia się w szuter.

Przejechana trasa – Sillian – Bodeneck – Monte della Chiesa – Sillian
Mapa

Tuż za pierwszym wzniesieniem wynurzają się – Dolomity. Dzikie i nieokiełznane, jakby odrzucone przez czas, niezgłębione, a jednak przyciągające wzrok tych, którzy odważą się spojrzeć w ich surowe oblicze. Ogromne, potężne, jakby miały podtrzymywać sklepienie niebios, ich odbicia przesuwają się leniwie po dolinach tworząc niezwykłą grę światła i cienia.

Po pierwszym podjeździe przychodzi pora na zjazd na przełęcz Bodeneck, jednak to tylko krótki odpoczynek przed zdobyciem kolejnego szczytu.

Podjazd wydaje się nie mieć końca, jednak napędza mnie siła niezwykłego krajobrazu, który z każdym zakrętem zmienia się i pokazuje coraz to wyższe partie poszarpanych i ostrych szczytów.

Powietrze nagle zrobiło się chłodne, a wiatr nieco bardziej daje się we znaki.

Złowroga chmura zaczęła formować się nad odległymi szczytami, niczym czarna wstęga rozciągająca swoje macki. Wygląda to jak dzieło sił, których człowiek nie potrafi pojąć – coś niezwykłego i nienazwanego. Chmury wspinały się po graniach jak cienie wypełzające z pieczar, zagarniając w swoje objęcia kolejne szczyty.

Mimo wszystko zatrzymuję się, nie mogę, a raczej nie chcę się ruszyć.

Jednak kiedy docieram na szczyt Monte della Chiesa 2553 m n.p.m, już bez zatrzymywania się jadę w dół.

Zewsząd nadeszła ciemność. Niebo przywdziało barwę mroku tak głębokiego, że wydawało się, jakby ziemia została odcięta od świata. Chwilami błyskawice rozdzierały tę czerń, rzucając na dolinę upiorne światło. W ich blasku drzewa wyglądały jak kościste dłonie wyciągnięte ku niebu, a skały przybierały postać mitycznych potworów.


Samotność w górach nabiera wtedy innego wymiaru. W tej chwili to nie tylko brak ludzi, ale również przerażająca świadomość, że jest się tu niczym wobec siły natury. Każdy szmer, każde drgnienie wiatru zdaje się groźbą. Echo burzy odbija się od skał jak gniewne krzyki, przyprawiając serce o szybsze bicie. Wiem, że muszę jak najszybciej zjechać w dół. Jednak na mej drodze stają krowy, patrzą się tymi wielkimi ślepiami. Ogólnie z natury boję się krów, ponieważ mają taki błędny i nieprzewidywalny wzrok. Kiedy robię krok do przodu, one również się zbliżają. Zawracam. Próbuję jakość obejść to stadko.

Ta burza, to nie tylko gniew natury, ale również lustro lęków, które noszę w sobie. Ciemność zewnętrzna odbijała moją własną ciemność – te chwile zwątpienia i strachu, które rzadko dochodzą do głosu. Właśnie mierzę się sama ze sobą. Pędząc w dół kamienistym szlakiem napotykam kolejne stado, tym razem przepiękne rumaki pasące się spokojnie, zupełnie jakby nie odczuwały przerażenia jakie ja teraz czuję.

A jednak, burza, choć przerażająca, jest piękna. W jej chaosie kryje się harmonia, w jej sile – majestat. Przez chwilę zapominam o zimnie, o grozie. Patrzę na taniec błyskawic zupełnie spokojnie.
Całe szczęście udaje się bezpiecznie dotrzeć do MTB Kampera.

Trochę info na koniec
Południowy Tyrol we Włoszech to prawdziwy raj dla miłośników kolarstwa, oferujący zróżnicowane trasy i spektakularne krajobrazy. Region, położony w północnej części Włoch, jest znany z malowniczych krajobrazów, dolin i dobrej infrastruktury rowerowej.
Obszar Tyrolu Południowego
Zróżnicowane trasy rowerowe
- Trasy rekreacyjne – w dolinach, takich jak Val Pusteria (Pustertal) czy Val Venosta (Vinschgau), znajdziesz łagodne trasy idealne dla rodzin i rekreacyjnych rowerzystów. Popularna trasa to Via Claudia Augusta – dawny rzymski szlak handlowy o długości 678.9 km prowadzący przez malownicze winnice i sady jabłoni
- Trasy górskie – Dolomity oferują trasy pełne wyzwań dla rowerzystów górskich, jak np. szlak wokół masywu Sella (Sella Ronda MTB Tour). Trasy te często prowadzą przez techniczne zjazdy, serpentyny i wymagające podjazdy.
- Kolarstwo szosowe: Region jest popularny wśród kolarzy szosowych dzięki słynnym przełęczom, takim jak Passo dello Stelvio, Passo Gardena, czy Passo Sella. Wspinaczka na te przełęcze to wyzwanie, ale widoki z góry wynagradzają każdy wysiłek.
Infrastruktura rowerowa
- Ścieżki rowerowe – Południowy Tyrol ma rozbudowaną sieć oznakowanych ścieżek rowerowych. Przykładem jest trasa rowerowa wzdłuż Adygi (Etschradweg), biegnąca od Reschensee do Werony.
- Wypożyczalnie rowerów – w regionie działa wiele wypożyczalni rowerów, w tym elektrycznych, co ułatwia eksplorację nawet mniej doświadczonym rowerzystom.
- Transport publiczny – pociągi w Południowym Tyrolu są przyjazne rowerzystom, co umożliwia wygodne przemieszczanie się między dolinami.
Krajobrazy i atrakcje
- Jazda na rowerze w Południowym Tyrolu to nie tylko sport, ale też okazja do podziwiania unikalnych krajobrazów. Alpejskie szczyty, jeziora i winnice.
- Region oferuje liczne atrakcje kulturowe, takie jak zamki, malownicze miasteczka i lokalne winiarnie, które można odwiedzać w trakcie wycieczek rowerowych.
Wydarzenia rowerowe
Południowy Tyrol regularnie gości prestiżowe wydarzenia rowerowe, takie jak:
- Maratona dles Dolomites – jeden z najbardziej znanych wyścigów amatorskich na świecie, prowadzący przez przełęcze Dolomitów.
- Sellaronda Bike Day – dni, w których przełęcze Dolomitów są zamknięte dla samochodów i oddane wyłącznie rowerzystom.
Praktyczne wskazówki
- Najlepszy czas – sezon rowerowy trwa od późnej wiosny do wczesnej jesieni (maj-wrzesień), z najlepszymi warunkami latem.
- Pogoda – w wyższych partiach gór pogoda może być zmienna, dlatego warto przygotować się na różne warunki.