Góry Izerskie do tej pory znałam tylko od narciarskiej strony. Wreszcie przyszła pora na drugą równie wspaniałą – ROWEROWĄ.
Góry Izerskie
Góry Izerskie są sporym pasmem w Sudetach Zachodnich. Jak większość gór leżących na terenie naszego kraju nie mamy ich na wyłączność. Podobnie jak w przypadku Karkonoszy leżących tuż obok, dzielimy się nimi z Czechami. Izery nie są jakimiś wybujałymi górami, są stosunkowo niskie, a ich wierzchołki są plackowate. Wyróżniają się rozległymi torfowiskami, które przetrwały od tysiącleci oraz występowaniem kamieni szlachetnych. Dawniej zamieszkujący tutaj ludzie wszelakie zjawiska, których nie potrafili sobie racjonalnie wytłumaczyć przypisywali magii i sile nadprzyrodzonej, stąd też powstało wiele legend. Lubię takie smaczki, bo to o wiele bardziej interesujące niż naukowe informacje.
Obszar Gór Izerskich
Góry Izerskie są najdalej na zachód wysuniętą częścią polskich Sudetów. Dzielą się zasadniczo na dwie części, Grzbiet Kamienicki i Grzbiet Wysoki. Na północy Góry Izerskie przechodzą w Pogórze Izerskie, a na wschodzie łączą się z Kotliną Jeleniogórską, natomiast od południowego wschodu Przełęcz Szklarska, która oddziela je od Karkonoszy.
Szlaki rowerowe
Patrząc w mapy.cz, na terenie Gór Izerskich i Karkonoszy wcale nie trzeba doszukiwać się szlaków oznaczonych małym rowerkiem, bo jest ich sporo. Skupiając się na okolicach Szklarskiej Poręby można znaleźć wiele pętli, a konkretnie 19 o zróżnicowanym stopniu trudności (każdy znajdzie coś dla siebie), powstały one za sprawą Stowarzyszenia Cyklistów Szklarska Poręba na Dwóch Kółkach. Projekt nazwany został Rowerowa Kraina, myślę, że zasłużył na tak dostojnie brzmiącą nazwę, bo to naprawdę rowerowa kraina. Trasy są dobrze oznaczone, przecinają się ze sobą w wielu miejscach, więc można je ze sobą dowolnie łączyć tworząc własną. Więcej o samych trasach, jak i mapę znajdziesz TU.
Szklarska Poręba
Szklarska Poręba to niewielkie miasto położone na pograniczu Karkonoszy i Gór Izerskich. Jeśli jeździsz na rowerze, to pewnie kojarzysz Szklarską, choćby z tego, że tu i w okolicach organizowanych jest wiele zawodów rowerowych. Wiadomo, jest to turystyczna miejscowość, więc dla głodnych atrakcji, niczego tu nie brakuje. Prócz szlaków turystycznych, tych pieszych jak i rowerowych, są też muzea i skanseny, ale na to nigdy nie mam czasu.
Ciekawostką tego rejonu jest panujący tu mikroklimat, w niczym nie ustępujący temu alpejskiemu. Na wysokości ok 1000 m n.p.m. panują warunki zbliżone do tych, jakie są w Alpach na 2000 m. Do tego częste wiatry oraz ukształtowanie terenu doprowadzają do bardzo szybkiej wymiany mas powietrza. Specyficzny mikroklimat tworzą też torfowiska oraz śladowe ilości radonu, który przedłuża młodość i dostarcza sił witalnych. O tak, sił witalnych to mi znacznie przybyło po tym wyjeździe.
Mapa
Przebieg Trasy: Szklarska Poręba – Górzyniec – Zbójeckie Skały – Szklarska Poręba
Rozkoszny staw
Jako, że to już trzeci dzień mojego kamperowania (wcześniejsze znajdziesz tu) postanowiłam znaleźć bardziej legalne miejsce, gdzie naładuję wszystkie sprzęty, a przy okazji wezmę prysznic. Ulokowałam się na cichym kampingu Nad Rozkosznym Stawem. Nie będę tutaj rozprawiać na temat rozkoszności tegoż stawu, ale polecam miejscówkę w samym centrum Szklarskiej.
Śniadania na wolnym powietrzu smakują zupełnie inaczej, jakoś tak lepiej.
Krzywe Baszty
Wyruszam dosyć późno, deszcz skutecznie to utrudnił. Z centrum Szklarskiej wyjeżdżam czerwonym szlakiem, który jest również częścią w/w pętli Krainy Rowerowej. Szlak prowadzi główną drogą, ale można ominąć ten fragment fajnym singlem przez las, a przy okazji natknąć się na wybujałe, 18 metrowe, granitowe skały nazywane Krzywe Baszty.
Czerwony szlak odchodzi w stronę Karkonoskiego Parku Narodowego, natomiast ja rozpoczynam podjazd trasą Pętli Kamiennej. Po deszczu panuje straszna duchota, a powietrze jest ciepłe i wilgotne. Jak wiesz, nigdzie mi się nie spieszy, więc przy pierwszej okazji robię przerwę.
W wielu strategiczny punktach są mapy z trasami rowerowymi, więc ciężko się zgubić. Opuszczam trasę Pętli Kamiennej, aby dojechać do niebieskiego szlaku.
Niebieski szlak to szeroka szutrówka. Podjazd długi, ale bardzo przyjazny dla nóg.
Duch Gór
Kiedy tak podjeżdżam przypominają mi się czasami dziwne rzeczy, albo mam déjà vu. Tym razem jednak kiedy zobaczyłam drogę wysypaną żółtym tłuczniem, który na mokro przywdziewa kolor złota przypomniał mi się brytyjski film , który mam jeszcze na kasecie VHS – „Pięcioro dzieci i Coś”. Jeśli jesteś dzieckiem lat 90′, to pewnie pamiętasz. Historia o piątce dzieci, które przypadkowo znajdują kudłatego, niezbyt urokliwego piaskowego luda, który dziwacznie się nadyma i spełnia życzenia. Właśnie ta droga skojarzyła mi się z jednym ze spełnionych życzeń, kiedy to leśną ścieżkę wypełniły złote monety.
W tych rejonach raczej nie spotkasz piaskowego ludka spełniającego życzenia, ale możesz natknąć się na Karkonoskiego Ducha Gór zwanego też Liczyrzepą, Rzepiórem, czy Rzepoliczem. Legend na temat tej persony powstało wiele, najbardziej znana przedstawia go jako zakochanego bez pamięci młodzieńca, który porwał swoją wybrankę – córkę świdnickiego księcia i zamknął ją w swym karkonoskim zamczysku. Księżniczka by osłabić jego czujność zgodziła się zostać jego żoną pod warunkiem, że ten policzy wszystkie rzepy na polu, dzięki czemu udało jej się uciec. Tak zyskał pogardliwe miano Liczyrzepy.
Inne znów przedstawiają go jako jako samotnego ducha, z zazdrością patrzącego na ludzi osiedlających się w Górach Izerskich. Oczywiście w tej wersji niejaka dziewka dobrowolnie zamieszkała w zamku, uczyła go ludzkich zachowań, ale i tak w końcu uciekła, kiedy on liczył te rzepy na polu🤦♀️. Historia piękna, emocjonująca rodem z filmów Woodiego Allena.
Ja jednak wolę prostszą wersję bez miłosnych dramatyzmów i upodlenia. Po prostu jest to duch, który ukazuje się pod postacią mgły, gwałtownej burzy, zawiei śnieżnej, a czasem jako fajny dziadek z długą siwą brodą przypominający Gandalfa z powieści Tolkiena, który pełni rolę strażnika przyrody a tym, co naturze nie okazują należnego szacunku płata, wyrafinowane figle. Tyle.
Rozdroże pod Zawaliskiem 1002 m n.p.m.
Rozdroże pod zawaliskiem wygląda jak opakowanie M&M’s, ja najbardziej lubię niebieskie, ale tutaj kończy się moja podróż niebieskim szlakiem.
Niby takie same, niby podobny kierunek, ale trzeba wybrać tylko jeden. W lewo niebieskim dojedziesz do Świeradowa Zdroju, zielonym na Szrenicę, ale tam tylko z buta, natomiast czerwony to Główny Szlak Sudecki.
Zgodnie z moimi wcześniejszymi planami wybrałam zielony, ale ten prawy.
To był dobry wybór. Końcówka jest bardziej wymagająca. Nie zjeżdżam całości, ścianka pokryta śliskimi korzeniami skutecznie mnie odstraszyła.
Rozdroże Izerskie 769 m n.p.m.
Wyjeżdżam z lasu, mijam kontrastujące wyrobiska skalne, a z nieba powoli zaczyna padać deszcz. Chmury nie zapowiadały nic dobrego.
Dojeżdżam do niebieskiego szlaku, który jest też częścią rowerowego „Pętla dwóch rzek” i „Duża pętla Starej Kamienicy”. Nagle jak na zamówienie, między sosnami ujrzałam altankę. W idealnym momencie udaje mi się schronić przed tzw. oberwaniem chmury. Czekam jakieś pół godziny. Przestało.
Ruszam dalej. Powietrze zrobiło się rześkie i ostre, podłoże bardziej miękkie, a intensywny zapach mokrego lasu tylko wzmagał moją siłę w nogach.
Niezauważalnie wśród naparstnic, jak kameleon jadę w kierunku lasu.
Ścieżka przeobraziła się w wąski i grząski singiel, po który wcale łatwo się nie jedzie. Z drzew skapują resztki wody po ulewie, a błoto wyrzucane przez bieżnik solidnie opryskuje mi twarz.
Babia Przełęcz 646 m n.p.m.
Na rozejściu szlaków, nadal trzymam się rowerowej „Pętli Starej Kamienicy” tym samym jadąc w przeciwnym kierunku deszczowych chmur.
Górzyniec 393 m n.p.m.
Długim szutrowym trawersem Koziej Szyi docieram do Górzyńca, który jest dzielnicą miasta Piechowice. Wskakuję na żółty szlak – początkowo nawet przyjemny asfalt.
Po wjeździe do lasu rozpoczyna się srogi podjazd.
Mniszy Las
Żółty szlak przebiega przez Mniszy las. Nachylenie robi się na tyle duże, że zaliczam wypych, ale jaki malowniczy. Wszędzie kwiaty, powykręcane gałęzie porośnięte soczyście zielonym mchem i malinowe krzaki uginające się od jeszcze niedojrzałych owoców. Całą tę chwilę rozpraszają jedynie uparte muchy, które lgną do mojej ubłoconej twarzy jak do przysłowiowego lepu.
Zbójeckie Skały 686 m n.p.m.
Docieram do Zbójeckich Skał, dawniej nazywanych Rzeźniczymi. Każda nazwa ma jakąś historię, w tym przypadku trzeba sobie coś wymyślić, ponieważ prócz tego, że były tutaj sztolnie górnicze, nie znalazłam żadnych informacji co i jak, ale na wszelki wypadek sprawdzam, czy nie zostały jakieś ślady bo zbóju górniku zwanym Rzeźnikiem.
Na przeciw niedawno wybudowany taras widokowy. Gdyby nie platforma, jedyną możliwością podziwiania widoków byłoby wspięcie się na którąś ze skał.
Chmury nieco przyćmiewają panoramę, ale i tak robi ogromne wrażenie.
Korzystając ze ściągawki dostrzegam Mały i Duży Szyszak, Śmielec, Śnieżne Kotły i Łabski Szczyt.
Zakręt Śmierci
Czarnym szlakiem ruszam w kierunku zakrętu śmierci. Zakręt nie jest owiany legendą, ale faktami. Jest to niebezpieczny zakręt 180’ na wysokości 755 m n.p.m. pomiędzy Szklarską Porębą a Świeradowem Zdrój. Miejsce licznych wypadków drogowych. Sam zakręt nie był mi po drodze, ale pojechałam zobaczyć to miejsce. Przez pielgrzymki pieszych sam zakręt przypomina raczej taras widokowy na Karkonosze, Kotlinę Jeleniogórską oraz Szklarska Porębę.
Single track nr 14
Wracam do rozejścia szlaków i rozpoczynam podjazd żółtym w kierunku Czarnej Góry, lecz nie docieram na wierzchołek, odbijam wcześniej w lewo na nieoznakowaną dziką ścieżkę, która doprowadza mnie do fascynującego single tracka nr 14.
Singiel kończy się, a ja znów ląduję na czerwonym Głównym Szlaku Sudeckim.
Pogoda pięknie się wyklarowała, zapowiadając, że jutro będzie jeszcze lepiej. Dojeżdżam do centrum, skąd wyruszyłam dziękując Duchowi Gór za wspaniały dzień.
Podsumowanie
- stopień trudności: trasa jest w miarę łatwa, jedyny trudny fragment to zielony szlak od Rozdroża pod Zawaliskiem, a w zasadzie jego końcówka, jest stromo, liczne kamienie i korzenie, nie ukrywam, że nie zjechałam całości.
- Dystans: 36 km
- Przewyższenia: 1017 m up
- Czas: na spokojnie po obiedzie
- Oznaczenia szlaków: 10/10
- Najlepsze miejsce widokowe: taras na Zbójeckich Skałach
- Najlepszy zajazd: zielony szlak od Rozdroża pod Zawaliskiem
One Reply to “Góry Izerskie, Duch i Zbójeckie Skały”