Układanka brązowych i zielonych puzzli pojawiła mi się przed oczami, wszystkie w idealnie pasujących do siebie kształtach i rozmiarach, mozolnie układane przez setki lat. Pewnie nie zmieściłyby się w żadnym pudełku. Góry są jednym z najpiękniejszych miejsc do przeżywania jesieni. Właśnie ta pora roku jest całą kulminacją zachwytu jaki wylewam tutaj podczas zimy, wiosny i lata. Dla mnie jesień jest ostatnią porą roku, tak jak ostatnie są tchnienia całej roślinności, przed nadejściem tej pierwszej – Zimy. Oczywiste jest, że góry nie skąpią swoim wdziękiem w innych porach roku, ale kolory wywołane właśnie jesienią, dodają niepowtarzalnego uroku. To niesamowite, że drzewa wyglądają najpiękniej „u kresu swojego życia.”
Dla tych, co nie wiedzą gdzie jest drugi najpiękniejszy Beskid, szybkie info. Drugi, bo dla mnie Beskid Sądecki jest bezkonkurencyjny.
Jeśli jesteś tu pierwszy raz, wszystkie informacje na temat Beskidu Śląskiego znajdziesz w pozostałych wpisach na temat tegoż pięknego regionu –>TU
Obszar Beskidu Śląskiego
Jak nazwa wskazuje Beskid Śląski, znajduje się na Śląsku. Kiedy spojrzysz na mapę zobaczysz, że graniczy z Beskidem Śląsko-Morawskim, Beskidem Żywieckim, Kotliną Żywiecką i Beskidem Małym.
Przebieg trasy: Lipowa – Skrzyczne – Malinowska Skała Hala Barania – Hala Radziechowska – Lipowa
Mapa
Lipowa
Wycieczkę rozpoczynam w wiosce Lipowa nieopodal Żywca. Kościół posiada duży parking, a właściwie to trzy, aż trudno się zdecydować na którym zaparkować. Rozpoczynam lekki podjazd asfaltem, by dotrzeć do początku żółtego szlaku Lipowa/Ostre, który prowadzi do skrzyżowania pod Malinowską Skałą. Tutaj też można zostawić samochód, jest spory parking.
Żółty szlak nie towarzyszy mi długo, po 1,5 km odbijam w leśną drogę, która zwiastuje wykazaniem się nieco większą dozą energii.
Jesień
W powietrzu unosi się zapach wilgotnej ziemi, grzybów i suchych liści, trawy kołysze ostatni oddech babiego lata. Drzewa porastające zbocza grzbietu Skrzycznego, emanują kolorami jesieni od jasno-słonecznej żółci, przez złoto, pomarańcz i brąz, aż po ognistą czerwień, a to wszystko z kontrastującą głęboką zielenią zimozielonych koron drzew.
Nie mam w zwyczaju, żyłowania się na podjazdach, wolę ogarniać powoli i rozkoszować się widokami, albo inaczej, nie potrafię szybko cisnąć w górę gdy dookoła krajobrazy są aż tak piękne.
Sam podjazd nie jest jakoś wymagający, jeśli trochę śmigasz po górach nie powinien być wyzwaniem. Widoki na jakiś czas zanikają za drzewami Lasu Kościelec, natomiast szeroka szutrówka jest trawersem góry, która również zwie się Kościelcem.
Z każdym zdobytym metrem przewyższenia, korony drzew siadają coraz to niżej, powoli odkrywa się rozległa panorama na Beskid Żywiecki.
Szutrówka biegnie równolegle do pasma między Skrzycznem a Malinowską skałą.
Kiedy drzewa już całkowicie ustępują miejsca kosodrzewinie następuje moment kiedy należy zrobić przerwę, bo nie ma nic lepszego jak jedzenie czekolady w towarzystwie pięknych górskich widoków.
Ostatni fragment podjazdu, tudzież podejścia na Skrzyczne można pokonać w dwóch wariantach:
1. Niebieskim szlakiem, który przecina szutrówkę.
2. Wąskim singlem, który zaznaczony jest na mapie ledwo widocznymi kropeczkami.
Wiadomo ciekawość poznania nowej ścieżki wygrała. Zdecydowanie nie polecam iść w moje ślady. Singiel dobry do zjazdu, ale nie do podejścia, mimo moich niewielkich gabarytów, ciężko było się zmieścić pchając rower.
Skrzyczne 1257 m n.p.m.
Skrzyczne jest najwyższym szczytem Beskidu Śląskiego, a co za tym idzie, należy do Korony Gór Polski. Jest miejscem dość obleganym o każdej porze roku, a to za sprawą wielu atrakcji. Zimą służy jako kompleks narciarski, natomiast kiedy śniegi ustępują, staje się rowerową miejscówką fanów enduro. Dla każdego coś miłego.
Na Skrzyczne można się dostać na kilka sposobów:
- najłatwiejszy to kolej linowa z Jaworzyny
- niebieski szlak z Jaworzyny
- czerwony szlak z Buczkowic
- niebieski szlak z Ostrego
- nieoznakowane drogi leśne
Ze Skrzycznego ruszam zielonym szlakiem w kierunku Malinowskiej Skały. Jest to bardzo widokowy odcinek trasy. Z lewej rozciąga się panorama na Żywiecczyznę i zalane chmurami strzępiaste wierzchołki Tatr, natomiast z prawej Wielka Czantoria, Równica oraz wiele innych szczytów Beskidu Śląskiego w okolicach Ustronia, Wisły i Brennej.
Kopa Skrzyczeńska 1189 m n.p.m.
Jadąc przez Małe Skrzyczne, Kopę Skrzeczeńską, zastanawiam się który raz przemierzam tę drogę, chyba się nie doliczę. W zasadzie nie jest to zbytnio istotne, każdy raz jest inny, wyjątkowy i z pewnością nie opatrzy mi się jak brązowe kafle w łazience.
Malinowska Skała 1152 m n.p.m.
Malinowska skała to bardzo charakterystyczny szczyt w Beskidzie Śląskim, ze względu na swoje walory geologiczne. Skała znajdująca się na wierzchołku zbudowana jest z tzw. zlepieńców, co tworzy wystającą formację skalną. Ilekroć tu bywam mam wrażenie, że owa skała podzieli los sosny na Sokolicy w Pieninach. Ta skała, to się chyba kiedyś zarwie. Na Malinowskiej można też zobaczyć całą drogę jaką przebyło się od Skrzycznego, wydaje się bardzo daleko, a trwało właściwie chwilę
Z Malinowskiej zjeżdżam w kierunku Zielonego Kopca, oczywiście zaliczam wypych.
Przed oczami krajobraz piękny, lecz zalecam jednak ostrożność na tym odcinku kamienie wszelakich kształtów i rozmiarów, od małych obłych, wielkości kurzych jaj po duże kanciaste głazy porozrzucane w totalnym bezładzie tworzą słynną beskidzką rąbankę.
Dalej teren nieco wypłaszcza się. kamienie gdzieś znikają, a ścieżkę obrastają pióropusze traw o barwie wyblakłego złota. W międzyczasie zaliczam dość wymagający wypych na Gawlasi.
Jezioro Żywieckie, które z bliska wydaje się duże jest teraz małą kroplą między wzgórzami, kolor ma tak intensywny jakby niebo wlało w nie całą swoją niebieskość.
Po drodze warto się zatrzymać w dość charakterystycznym naturalnym punkcie widokowym na doliny Beskidu Śląskiego i wyłaniające się w oddali żywieckie wierzchołki.
Magurka Wiślańska 1140 m n.p.m.
Zdobycie Magurki Wiślańskiej wiąże się z dość czasochłonnym wypychem. Wcale nie dlatego, że jest długi, lecz ciągle się odwracam by nie stracić krajobrazu.
Na Magurce Wiślańskiej do zielonego szlaku dołącza czerwony – Główny Szlak Beskidzki, który prowadzi na Baranią Górę. Jakoś nigdy nie jest mi tam po drodze. Pomyśleć, że na tak sławnej górze nie byłam nigdy rowerem. Innym razem. Dokładnie po jednym kilometrze zjazdu odbijam w nieoznaczoną ścieżkę w lewo. Po dwóch minutach las ustępuje dużej przestrzeni.
Hala Barania 980 -1045 m n.p.m.
Hala Barania mimo dostojnie brzmiącej nazwy, najpiękniejszą halą Beskidu Śląskiego nie jest, mimo, że widoki prezentuje obłędne nie ma w sobie tego czegoś, co ma Hala Jaworowa. Barania znajduje się u podnóża Baraniej Góry, a dokładniej na wschodnim grzbiecie łączącym Baranią Górę z Magurką Radziechowską.
Lecz ma jednak coś, czego nigdzie indziej nie ma. Drewniana bacówka jest jedyna w swoim rodzaju, zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz.
Może herbatki? W środku wszystko co powinno się znaleźć w wielogwiazdkowym hotelu.
Objeżdżam Halę dookoła podziwiając widoki na Beskid Żywiecki: masywy Romanki, Pilska i Lipowskiej oraz pasmo Babiej Góry.
Do lasu wjeżdżam wąskim singlem, który prowadzi do szerokiej szutrówki.
Bez problemu podjeżdżam do czerwonego szlaku.
Magurka Radziechowska 1108 m n.p.m.
Podjazd na Magurkę Radziechowską, to jeden z bardziej widokowych odcinków dzisiejszej trasy.
Hala Radziechowska 1004 m n.p.m.
Hala Radziechowska podobnie jak Hala Barania prezentuje w swojej sztuce widoki na Beskid Żywiecki.
W górnej części Hali, również jest bacówka, ale nie na takim wypasie jak na Baraniej.
Z Hali Radziechowskiej ruszam niebieskim szlakiem, który na początku jest szeroki i w zasadzie płaski, ale później zaczyna się zabawa.
Niebieski szlak należy do tych, które są wisienką na torcie całej wycieczki i są uwieńczeniem całego dnia podjazdów i pięknych widoków.
Po drodze ostatni look na pięknie oświetlony złotymi promieniami słońca Beskid Żywiecki.
Śliwki
Ale o co chodzi z tymi śliwkami? Lipowa słynie ze śliwek, dawniej na terenie gminy uprawiana była śliwka żniwka, często mylona z mirabelką. Podobno ilości liczono w tonach. Obecnie co roku obchodzone jest święto śliwki. Żółta śliwka doczekała się nawet jedynego w Polsce pomnika. Powstał też całkiem niezły mural. Więcej na temat Śliwkowej Lipowej na dole.
Przez Twardorzeczkę docieram, do kościelnego parkingu, przełykając gorzki smak świadomości, że to już koniec dzisiejszej wycieczki.
Jaki ten dzień był DOBRY🙏
Podsumowanie
- Stopień trudności: trudny, długi podjazd na Skrzyczne i kilka stromych wypychów. Zjazdy jak to zjazdy w BŚ miejscami są kamole wielkości arbuza, ale właśnie w całej trudności jest piękność i niepowtarzalność.
- Dystans: 35,48 km
- Przewyższenia: 1213 m up.
- Czas: jeśli styl jazdy nie przypomina mojego, czyli totalny slow ride, myślę że 3 godzinki
- Oznaczenia szlaków: 10/10, prócz oznaczenia zjazdu na Halę Baranią, ale bardzo dobrze, że nie ma wielkiej tablicy z napisem „UWAGA TU SKRĘĆ NA HALĘ BARANĄ”
- Najlepsze miejsce widokowe: okolice Magurki Wiślańskiej, Grzbiet Skrzycznego, Hala Barania.
- Najlepszy zjazd: niebieski z Hali Radziechowskiej.
Dziękuję za piękne opisy i wskazówki jak bezproblemowo wjechać na Skrzyczne. Wycieczka super, wybitnie widokowa i bardzo fajna. Oczywiście trzeba zaakceptować obowiązkową beskidzką rąbankę na niektórych zjazdach. Piszesz że nie dojechałaś na Baranią. Muszę przyznać, że miałaś rację i nie masz czego żałować. Pokusiłem się i od przełęczy najpierw był wypych + resztki śniegu, a potem sprowadzanie. Pozdrawiam i czekam na kolejne opisy.
Bardzo się cieszę, że się podobają. Zgadza się, wycieczka jest bardzo widokowa. To jedna z moich ulubionych tras. Na Baranią górę też można wjechać bezproblemowo tyle, że od innej strony. Zapraszam do wpisu https://luckymtb.pl/listopadowa-utrata-urody-ochodzita-czy-barania-gora/.
Ps. Dziś będzie nowy wpis o Chorwackim Velebicie.