RZUCAM WSZYSTKO JADĘ W GÓRY.
Szybkie pakowanie. Nie tracąc czasu na dokładne planowanie trasy, posiliłam się gotowcem ze stronki rowerybrenna.pl. Można tam znaleźć kilka ciekawych tras. Na stronie jest podział wg stopni trudności, więc każdy znajdzie coś dla siebie.
Czasami korzystam ze stronek gdzie można pobrać gpx, ale przeważnie je troszkę modyfikuję pod własne widzimisie. Tym razem dwa połączyłam w jeden i troszkę skróciłam. Tak powstała nazwa mojej trasy: Kołem dookoła na Javorovy.
Trasę rozpoczęłam w małej Czeskiej miejscowości Tyra niedaleko Trzyńca. Samochód można zostawić na końcu drogi, gdzie rozpoczyna się zielony szlak na Kalužný 970 m n.p.m.
Oczywiście ja zaraz na samym początku skręciłam w ścieżkę, która bardzo wzbudziła moją ciekawość. Już tak mam, że muszę sprawdzić co tam jest. Także na chwilkę zboczyłam z trasy i jechałam ciekawie wyglądającą ścieżką wzdłuż potoku.
Bardzo dziś wiało, liście spadały z drzew oświetlone promieniami słońca i te kolory. Po prostu pięknie. Jeśli taka jest definicja jesieni, to w pełni ją akceptuję.
Niestety wkrótce musiałam zawrócić, bo dalej bym już raczej nie przejechała. Ścieżka z każdym przejechanym metrem zanikała, aż w końcu zniknęła.
Zawróciłam do zielonego szlaku i kontynuowałam jazdę ku górze.
Zielony szlak to zdecydowanie przyjemna szeroka droga z dużymi wypłaszczeniami, w sam raz na rozgrzewkę. Oczywiście wiejący dziś mocno wiatr, wiał w przeciwnym kierunku niż jechałam, więc rozumiecie jak to jest.
Standardowo wszędzie pusto. Na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby, które gdzieś tam minęłam. Ogólnie ten odcinek trasy jest bardzo spokojny i płaski, do pokonania przez każdego bikera.
Na rozwidleniu skręciłam na niebieski szlak prowadzący w stronę Chaty pod Ostrym i Chaty Kozinec. Wiatr nie ustępował, a droga nie była zbyt osłonięta. Dopiero później wjechałam na szlak, który prowadził przez gęściejszy las i nie było już czuć tego przeszywającego chłodu.
Od Chaty Kozinec kierowałam się zielonym szlakiem aż do Siodła pod Ostrym. Następnie niebieskim na Kamenitý 810 m n.p.m. Musiałam chwilkę odpocząć. Ten wiatr był nieco wykańczający.
Uzupełniłam kalorie i mogłam już podążać w kierunku mojego celu – Javorový Vrch.
Dalej żółtym szlakiem dostałam się Babí Vrch 918 m n.p.m. skręciłam na czerwony prowadzący na Ropice 1005 m n.p.m.
Skręciłam na niebieski szlak, który prowadzi już na Javorový 1032 m n.p.m. Bardzo przyjemny podjazd bez żadnych trudności technicznych. Z pięknymi widokami.
Na Javorovým już tak nie wiało, ale i tak długo tam nie zostałam, było mi już zimno. Kontynuowałam jazdę niebieskim szlakiem do schroniska Pod Javorovým.
Do Chaty pod Javorovým można dostać się też wyciągiem krzesełkowym kursującym od 50 lat, który startuje z Oldrzychowic. Na szczycie znajduje stacja pogotowia górskiego oraz ok 40 metrowy nadajnik telewizyjny. Dzięki czemu można łatwo zidentyfikować ten szczyt z daleka.
Dojadłam resztę czekolady i musiałam się zbierać. Niestety słonce już tak szybko zachodzi. W dół pojechałam zielonym szlakiem przebiegającym prostopadle do wyciągu. Przyjemny zjazd w dół jednak dość szybko się skończył, bo droga zaczęła przypominać coś w rodzaju świeżo zaoranego pola przykrytego liśćmi i gałęziami.
To był chyba znak ze gdzieś przeoczyłam oznaczenie szlaku, albo wycięto drzewo na którym to oznaczenie się znajdowało. Nie było opcji przejazdu. Wycieczka bez taszczenia roweru na plecach to nie wycieczka. Trwało to jakąś chwilę, ale co tam, przygody muszą być. Wkrótce dostrzegłam wąską ścieżkę prowadzącą w jeszcze nie ścięte drzewa oznaczoną zielonym szlakiem, który gdzieś mi się wcześniej zgubił. Mogłam się już zamienić z rowerem miejscami i jechać dalej.
Dotarłam do szerokiej szutrowej drogi na zboczu.
Słonce już zachodziło na horyzoncie chowając się za górami, także mogłam znów rozkoszować się niesamowitym widokiem. Tym razem udało mi się dojechać na parking tuż przed totalnym zmrokiem.