Bądźmy przez chwilę szczerzy. Czym kieruje się większość z nas kupując rower? Bezkompromisowa geometria? Najlepsze specyfikacje? Cena? A może faktycznie chodzi o kolorystykę? Kiedy jednak przyjdzie zdecydować nam się na kupno elektryka dochodzą kolejne niewiadome, silnik i bateria. Jak to wszystko ogarnąć.
W ciągu ostatnich kilku lat rynek górskich elektryków poszybował w górę. Jednak wiele z nich to rowery tzw. klasy premium, co może być nieco szokujące i zniechęcające dla początkujących, bo takie rowery kosztują czasami nawet grubo ponad 30 a nawet 40 tysięcy złotych. Jednak nowa technologia spada do niższych poziomów cenowych i całkiem przyzwoity rower e-MTB można wyhaczyć za całkiem niezłą cenę.
Na elektrykach nie znam się najlepiej, bo na co dzień jeżdżę na analogu, jednak kiedy takowy rower wpadnie w moje ręce, staram się go sprawdzić pod takim kątem, jakbym miała go kupić pod własne potrzeby i styl jazdy.
Dziś na tapetę leci Liv Embolden E + 1 Pro. Ale dla przypomnienia o marce Liv. Jest to marka skierowana typowo dla kobiet. Podczas gdy inni producenci malują różowe farby na swoje rowery unisex i nazywają je „kobiecymi”, LIV idzie o krok dalej. Projektując od podstaw modele dedykowane kobietom, marka uwzględnia anatomiczne proporcje oraz specyficzne potrzeby, co czyni ich rowery wyjątkowymi w branży. Główka roweru, kąt siedzenia czy swoboda ruchu – wszystko zostało precyzyjnie dopasowane, by zapewnić optymalną pozycję i komfort podczas jazdy. I to nie jest regułka marketingowa, by przyciągnąć tylko uwagę. Te rowery serio robione są dla kobiet. Wiem, bo sama od kilku lat jeżdżę na różnych modelach i nie chcę innych.
Liv Embolden E+ 1 Pro otrzymał ramę ze stopu aluminium, która jest w miarę smukła. Aby zapewnić większą przyczepność i komfort.
Co do koloru. Jak dla mnie, to średnio mi się podoba, może dlatego, że wolę żywsze kolory i takie bardziej energetyczne. Ten z daleka jest po prostu szary, jednak gdy przyjrzeć się z bliska, wygląda jakby był pokryty diamentami, stąd też jego nazwa „Black Diamond”
Większość rozmiarów emboldena opiera się na kołach 29-calowych, chociaż rozmiar XS jest wyposażony w koła 27,5-calowe, aby lepiej pasowały do niższych rowerzystek. Rower Embolden E+ 1 Pro posiada geometrię inspirowaną enduro, bo typowy enduro to, to nie jest. Jednak geometria zapewnia stabilność i pewność siebie podczas pokonywania zjazdów i technicznych odcinków trasy. Rower bez problemu szedł jak czołg po beskidzkiej rąbance, co jest serio takim sprawdzeniem dla sprzętu. Czułam się na nim pewnie. Jednak jeżeli chodzi o pokonywanie stromych ścianek, to z pewnością byłoby łatwiej na typowym enduraku. Choć można też powiedzieć, że czasami ograniczenia są tylko w głowie.
Skok zawieszenia z przodu to 140 mm (RockShox 35 Silver),
natomiast z tyłu 125 mm (SR Suntour Raidon R). Na co dzień męczę zawieszenie Foxa, jednak tutaj również było całkiem mięciutko.
Prowadnica łańcucha MRP HD2
Shimano Deore, kaseta Shimano CS-M6100-12, 10-51T
Regulowana sztyca Giant Contact Switch, dropper, 30,9mm (XS: 100/ S:125/ M:150/ L:170) oraz moje ulubione i najwygodniejsze na świecie siodełko Liv Sylvia E, które aktualnie posiadam w swoim rowerze.
Tektro HD-M745 Orion, hydrauliczne, 4-tłoczkowe, tarcze 203mm, nie zawiodły mnie, choć nie próbowałam gwałtownych hamowań.
Zasilanie Embolden E+ to najnowszy silnik SyncDrive Pro², 85Nm, wyprodukowany przez firmę Yamaha, ten moduł napędowy jest w miarę cichy, płynny i mocny. Zasilany jest akumulatorem EnergyPak 800Wh. Serio mogę powiedzieć, że nie oszczędzałam tego roweru na podjazdach, czasami na pełnej mocy wjeżdżałam pod strome góry, tylko machając sobie nóżkami. Ale wiadomo, nie o to chodzi i szczerze nie lubię tak jeździć. Dla mnie rower elektryczny to pomocnik na długie dystanse po górach, by zobaczyć więcej i mieć więcej fanu z jazdy. A nie, by zostawiać wszystkich w tyle na podjazdach.
Akumulator oczywiście można wyciągnąć, jeśli wolisz ładować go np. w mieszkaniu, a rower ostawić w garażu.
Ja wyjmowałam baterię kiedy wkładałam rower do samochodu, ponieważ rower waży sporo. Miałam trochę problem go podnieść. Później już wyćwiczyłam odpowiedni chwyt i jakoś to szło, jednak na początku czułam te 25 kg, a to praktycznie połowa mojej masy.
W Embolden E+ dostępnych jest pięć ustawień wspomagania, a każde z nich zapewnia zwiększenie wsparcia i mocy maksymalnej w miarę zwiększania zakresu. Najczęściej korzystałem ze środkowego trybu active, ponieważ stwierdziłem, że zapewnia mi to wystarczającą moc na większość moich przejażdżek. Wracając do masy roweru – czułam, że na niższych trybach czuć masę roweru. Tzn. jedzie się jak na analogu, a nie po to testuję rower elektryczny. W wyjątkowych przypadkach, zwłaszcza podczas wspinaczki po stromym, technicznym szlaku, korzystałam z trybu sport tylko po to, aby uzyskać dodatkowe przyspieszenie podczas wchodzenia i pokonywania kamieni.
Sam wyświetlacz bardzo mi się podoba, ma ładny kształt, jest bardzo intuicyjny, a co najważniejsze, pokazuje ile kilometrów jestem w stanie przejechać na danym trybie, w danej chwili.
Podsumowując
Liv Embolden E+ Pro to idealny wybór dla początkujących rowerzystek, które szukają wszechstronnego e-bike’a, radzącego sobie z każdym wyzwaniem. Niezależnie od tego, czy chcą pokonywać alpejskie szczyty, szaleć na lokalnych singletrackach, czy wyruszyć na długie wyprawy po szlakach. Ten rower zapewni niezapomniane wrażenia z jazdy. Osobiście chciałabym go mieć w swojej stajni, bo lubię długie wycieczki po szlakach, a ta bateria serio może dać nam mocy na całodniowego tripa.
Wszystkie parametry techniczne oraz specyfikacja roweru znajduje się na stronie Liv.
One Reply to “LIV EMBOLDEN E+ 1 PRO”