Niby wiosna, ale jednak nie do końca. Bardzo mało ostatnio ciepłych i prawdziwie wiosennych dni, dlatego kiedy Szymon z Beskid Trail zaproponował wspólną wycieczkę nie wahałam się ani chwil, tym bardziej, że od dłuższego czasu próbowaliśmy się spotkać, to na rower, to na skitury, ale zawsze coś stawało na drodze… Specjalnie na tę okazję zamówiłam piękną pogodę, a Szymon zaplanował trasę. Kiedy wysłał mi mapę, nie wiedziałam czego się spodziewać, bo zawsze omijałam to miejsce myśląc, że nic ciekawego tutaj nie ma. Taki niewinny obszar na mapie, a taki ciekawy. Jak to mówią, nie ocenia się książki po okładce.
Obszar Pasma Pawelsko-Krzeczowskiego
Pasmo Pawelskie zwane Pasmem Pawelsko-Ślemieńskim lub Czeretnikami nie wyróżnia się dużą powierzchnią, ponieważ jego długość wynosi 15 km. Biegnie od doliny Koszarawy w Pewli Małej do doliny Kocońki. Zaliczane po części do Beskidu Makowskiego i Żywieckiego.
Przebieg trasy: Żywiec – Łyska – Gachowizna – Pawel Mała – Jastrzębica – Żywiec
Mapa
Żywiec
Z małym poślizgiem docieram w umówione miejsce na parking przy Parku Zamkowym, skąd rozpoczynamy zaplanowaną trasę.
Chwilę asfaltem i już wjeżdżamy na leśne ścieżki pieszo-rowerowe biegnące przez Rezerwat Grapa. Wiesz jakie są plusy wycieczek z przewodnikiem…? Kiedy jedziesz w nieznane i ślęczysz nad mapą, nie bierzesz pod uwagę takich miejsc jak to. Gdyby nie Szymon pewnie bym tędy nie pojechała, bo nawet w mapach.cz tego nie znajdziesz.
Następnie wspinaczka na Łyskę, początkowo po dość stromych ażurach później już tylko las.
Niezbyt przyjemny podjazd umilały pierwsze wiosenne widoki na Żywiecczyznę.
Łyska 640 m n.p.m
Docieramy na szczyt Łyski, prócz kapliczki i pięknych buków nic tutaj nie ma. Ale zza drzew wyłaniają się cienie górskich krajobrazów.
Przepięknym mieszanym lasem, którym porośnięty jest grzbiet Łyski zmierzamy w kierunku Przełęczy Rychwałdzkiej.
Zaraz, zaraz, nie tak szybko
Jak pewnie wiesz nie mam w zwyczaju pokonywania górskich szlaków w tempie wyścigów XC, dlatego zatrzymywanie się w każdym miejscu, gdzie są ładne widoki jest elementem obowiązkowym, tak samo jak dość częste jedzenie. Dobrze że mój przewodnik wziął to pod uwagę.
Na pierwszej rozległej polanie robimy przerwę na suszone morele. Pogoda robi się jeszcze ładniejsza, widoki bardziej przejrzyste, a powietrze cieplejsze. Prócz falbankowych widoków na Beskid Żywiecki z Pilskiem i Babią Górą na czele, w oddali wyłania się kilka Tatrzańskich szczytów pokrytych śnieżnym haftem richelieu.
Zjeżdżamy z Grzbietu Łyski, by rozpocząć kolejny podjazd na Barutkę i Ostry Groń.
Oprócz ładnych widoków lubię też stare domy, dlatego musieliśmy się zatrzymać.
Podjazd w miarę łagodny, z niewielką ilością błota.
Wsłuchując się w szum drzew i śpiew ptaków, wzrok dopieściły kwitnący szczawik zajęczy.
Tym razem nie ja się pierwsza zatrzymałam.
Wiadomo bez zdjęć się nie obeszło.
Ostry Groń 577 m n.p.m
Z Ostrego Gronia jedziemy szybkim szerokim zjazdem.
Prosto do Rancha Adama, gdzie również nie wypadało się nie zatrzymać.
Kiedy Szymon zadał pytanie: Wolisz krócej asfaltem czy dalej, ale terenowo? Odpowiedź była jednoznaczna. Dlatego nadrabiamy kilka kilometrów na poczet przyjemnego MTB, a to w górę, a to w dół.
Podjazd na Czeretniki pozbawił mnie trochę sił, a brzuch domagał się jedzenia.
Dlatego robimy krótki piknik. Suszone owoce, sezamki, czekolada itd. Szymon opowiedział mi trochę o swojej fascynującej pracy przewodnika.
A do tego piękne widoki. Czego chcieć więcej.
Fajnie się siedzi, ale jeszcze spory kawałek przed nami. Ruszamy żółtym szlakiem.
Mijamy kapliczkę z przypalanych desek, wyglądającą jakby była wklejona z jakiejś innej opowieści.
Gachowizna 750 m n.p.m
Sam szczyt Gachowizny nie zachwyca ale…
Wystarczy nieco zjechać na drugą stronę i jest wszystko, co na szczycie winno być: polanka z miękką trawą, szeroka panorama na pobliskie góry i ciepły, świszczący wiatr w kasku.
Do Skrzyżowania pod szczytem Gachowizny zjeżdżamy tą samą drogą (niebieskim szlakiem), by później skręcić znów na żółty.
Żółty szlak należy do tego rodzaju szlaków, że gdy jedziesz w dół kąciki ust jak oszalałe cisną wargi w górę, powodując mimowolny, bezwarunkowy uśmiech.
Wkrótce z leśnego singla wjeżdżamy na rozległą łąkę.
Janikowa Grapa 737 m n.p.m.
W okolicach Janikowej Grapy możemy dostrzec Rancho Adama, gdzie całkiem niedawno byliśmy.
Mijamy kolejne Rancho.
Końcówka żółtego szlaku jest niestety asfaltem, ale widoki i wcześniejsze zjazdy rekompensują twardą nawierzchnię.
Docieramy do głównej drogi w Jeleśni. To była pora na podjęcie decyzji co dalej? Albo z niedosytem wracamy na parking albo zaliczamy jeszcze podjazd na Jastrzębicę. Wiadomo jaka zapadła decyzja….
Świnna
W Świnnej uzupełniamy zapasy wody, jedzenia i oczywiście pijemy kawę.
Żółty szlak właściwie rozpoczyna się tuż koło Żabki, ale my nieco odbijamy i asfaltem zdobywamy metry przewyższeń, później już wjeżdżamy na żółty szlak, który będzie nam towarzyszył na samą Jastrzębicę.
Terenowy podjazd na początku nie sprawia mi kłopotu.
Lecz później zaliczam wypych. Szymon daleko przede mną, ale tak to jest kiedy ma się nogi ze stali i kondycję nadczłowieka.
Dalej następuje wypłaszczenie, więc mam okazję dogonić przewodnika.
Docieramy do skrzyżowania przy Sanktuarium w Przyłękowie.
Obieramy kierunek na Groń, którego szczyt jest tuż przed Jastrzębicą. Na trasie pojawiają się w zasadzie pierwsze solidne błota, lecz bez problemu mijamy bokiem głębokie kałuże.
Ostatnie metry podjazdu na Jastrzębice.
Jastrzębica 758 m n.p.m
Zatrzymujemy się na dłuższą chwilę chłonąc wzrokiem spektakularne okoliczności przyrody. Kwitnące drzewa przypominają puchate kulki bawełny.
Z tego niewysokiego szczytu można podziwiać rozległe panoramy nie tylko w stronę Żywca i Beskidu Małego, ale także na Beskid Śląski i Pasmo Baraniej Góry.
Kiedy już skończyliśmy napawać się widokami, ruszamy w dół niebieskim szlakiem w kierunku Tokarni. Odbijamy ze szlaku na zachód.
Widoki są obłędne.
No dobra. Nie jest ciągle tak kolorowo. Zaliczam kolejny wypych tym razem na Wójtowski Wierch, ale zapewniam, że da się tu podjechać – widziałam jak zrobił to Szymon.
Zjazd z Wójtowskiego wierchu to sielankowa jazda po łąkach z krajobrazem namalowanym akwarelą.
Dalej jedziemy na przełęcz pomiędzy Juszczyną i Trzebinią.
Myślałam, że to już koniec wycieczki, a tu niespodzianka.
Krótkim, ale stromym podjazdem jedziemy pod Grojec.
Trawersujemy wierzchołek Grojca i zjeżdżamy na Średni Grojec.
Średni Grojec 474 m n.p.m
Mimo niewielkiej wysokości ze Średniego Grojca można sporo zobaczyć, m.in. Jezioro Żywieckie, dolinę Koszarawy i Pewlicy, szczyty Łyska i Barutka na których dziś byliśmy, główny grzbiet Beskidu Śląskiego z Baranią Górą na czele.
Ze Średniego Grojca zjeżdżamy ażurami, ale po chwili odbijamy w las. Wąską ścieżką wjeżdżamy na ostatni niewielki szczyt dzisiejszej wycieczki – Mały Grojec.
Mały Grojec 423 m n.p.m
Z Małego Grojca można zobaczyć całe wzgórze, Grojec – który objechaliśmy widokowym trawersem, oraz Średni Grojec z wielkim krzyżem na szczycie, który teraz wydaje się bardzo mały.
Końcówka żółtego szlaku do Żywca, to absolutny sztos. Polana, potem leśny singiel, a do tego unosząca się słodka woń wiosennych kwiatów. Las kończy się, przejeżdżamy tuż obok amfiteatru wprost na parking gdzie zostawiłam Borsuka. Jako że godzina młoda, a ciekawość wielka jedziemy na szybkie zwiedzanie parku zamkowego i rynku.
Żywiec
Wiele razy byłam w okolicach Żywca, ale nigdy nie zawitałam na rynek. Ku mojemu zaskoczeniu jest bardzo ładny, dowiedziałam się też gdzie zjeść najlepsze lody – niestety była pokaźna kolejka i nie chciało się nam czekać. Następnym razem…
Podsumowanie
Świetna pogoda, świetna trasa, świetny przewodnik. Znów mogę powiedzieć: Jaki ten dzień był DOBRY.
- Stopień trudności: trasa jak na górską, jest łatwa, trudność może wynikać z długiego dystansu i metrów przewyższeń
- Dystans: 52,4 km
- Przewyższenia: 1473 m up.
- Czas: polecam cały dzień, jechać powoli i napawać się widokami
- Oznaczenia szlaków: jechaliśmy szlakami pieszymi i rowerowymi, ale również leśnymi drogami, które nie są oznaczone. Miałam to szczęście, że Szymon zna teren i pokazał mi drogi, których pewnie sama bym nie wybrała
- Najlepsze miejsce widokowe: ciężko powiedzieć na trasie jest wiele pięknych widokowo miejsc
- Najlepszy zjazd: z Gachowizny do Rancha Adama
O Beskid Trail
Jeśli Tobie też marzy się wycieczka po górskich szlakach, znanych jak i mniej znanych, chcesz odkryć ścieżki, których nie znajdziesz na mapie i poznać okoliczne ciekawostki, koniecznie wbijaj na beskidtrail.pl , umów się na termin, zamów pogodę i korzystaj z tego co oferują góry. Pasja, wiedza, dobra znajomość terenu i oczywiście anielska cierpliwość to cechy jakie powinien mieć idealny przewodnik – takie ma właśnie Szymon.
I do tego podzielił się zdjęciami.
Może to oboje wiecie, ale te białe kwiatki, które fotografowaliście, to nie zawilce, tylko szczawik zajęczy i jest podobno… Jadalny! Nie próbowałam 😀 Cudowne, niezadeptane turystycznie tereny i trafiliście na ten najlepszy moment wiosny, kiedy Beskidy są przysypane białym kwieciem 🙂 Aż chce się ruszać w drogę!
Ja nie wiem. Wiedziałam żeby użyć „apki google”🤣. Botanikiem to nie jestem. Ja tylko jeżdżę na rowerze. Dzięki za info. Już koryguję😊