Pasmo Przedbabiogórskie
Pasmo Przedbabiogórskie ma długość około 20 km. Najwyższe szczyty to: Mędralowa (1169 m), Jałowiec (1111 m), Czerniawa Sucha (1062 m) i Lachów Groń (1045 m). Ciężko zdefiniować tą wycieczkę, czy to Beskid Żywiecki, czy Już Makowski. Wiele źródeł podaje różne informacje. Szczyty przez które jechałam, są dwojako zaliczane do obu regionów tak samo jak i całe Pasmo Przedbabiogórskie.
Przebieg trasy: Przyborów – Lachów Groń – Czerniawa Sucha – Jałowiec – Mędralowa – Przyborów
Można powiedzieć, że zaliczyłam cztery najwyższe szczyty Pasma Przedbabiogórskiego w jeden dzień.
Mapa
Przyborów
Borsuka parkuję pod sklepem Groszek, w małej wiosce Przyborów. W zasadzie nie planowałam akurat tu zostawiać samochodu, ale musiałam kupić wodę. Skoro już się zatrzymałam, to zostanę. Zapobiegawczo sprawdziłam mapę, Przyborów okazał się dobrym miejscem na start, przynajmniej na koniec nie będzie czekał mnie podjazd.
Koszarawa
Asfaltem dojeżdżam do kolejnej wioski – Koszarawa
Kojarzysz takie drewniane zabawki – ptak na kiju z kółkami i trzepoczącymi skrzydłami, drewniane koniki, czy grzechotki? To właśnie w Koszarawie powstawały tego typu ludowe zabawki. Nie wiem jak jest teraz, mam nadzieję, że ktoś się tym zajmuje.
Z głównej drogi skręcam w dróżkę między dwa domy, następnie wjeżdżam na rozległą łąkę. Szlak delikatnie pnie się w górę.
Po wjeździe do lasu, żółty szlak to wypych, wypych i jeszcze raz wypych. Trzeba zawsze odnajdywać plusy, w tej sytuacji jest tylko jeden – zrobiło mi się bardzo ciepło. Kiedy się odwrócisz zobaczysz Masyw Pilska oraz pasmo Łoska.
W końcu jednak można jechać, aczkolwiek miejscami błoto jeszcze nie jest zamarznięte. Przejeżdżam obok Chaty pod Lachów Groń. Słyszałam, że w chacie można przenocować. Będę mieć to na uwadze przy planowaniu kolejnej wycieczki w te rejony.
Dalsza część szlaku nie wygląda najlepiej, ale jedzie się dobrze. Błoto jest po prostu zamarznięte.
Hala Janoszkowa
Ze świerkowego lasu wyjeżdżam wprost na Halę Janoszkową, tuż pod szczytem Lachów Groń.
Dzisiejsza pogoda obłędnie prezentuje kolory natury. Złota trawa okraszona resztkami szronu, wygląda jak dywan przyozdobiony kryształkami Swarovskiego w hotelu Belweder.
Lachów Groń – Buciorysz 1045 m n.p.m.
Lachow Groń inaczej nazywany Bucioryszem (bardziej podoba mi się ta nazwa) jest pierwszym szczytem który dziś zaliczam. z góry dokładnie widać, masyw Babiej Góry i Pasmo Policy
Po dość ciężkim wypychu jaki Buciorysz zafundował mi na początku, nastąpił idealny moment na złapanie oddechu. Bez zastanowienia siadam na miękkiej trawie i otwieram swoją małą gastronomię z gwiazdką Michelina. Herbata, świeże pierniki, które jeszcze nie zmiękły oraz kanapka z serem i rozwodnionym ogórkiem.
Natomiast z drugiej strony mniej widowiskowo, ale też ładnie. Wkrótce tam dojadę.
Domek z kart
Tuż przy końcu polany mijam trójkątną chatę przypominającą domek z kart, pewnie ukrywał się tu Joker ścigany przez Batmana.
Chata jednak to nie kryjówka, lecz kolejne dobre miejsce na nocleg.
Dalsza część szlaku to przyzwoity zjazd z ładnymi widokami.
Zmarzlina
Rozpoczynam stromy podjazd na szczyt o dość osobliwej nazwie Czerniawa Sucha. Temperatura waha się w granicach zera, po długim zjeździe jest zimno, ale wtedy było to zbawieniem. Nie wyobrażam sobie przejazdu w tym miejscu gdyby błoto nie było zamarznięte.
Przejeżdżam przez błotne koleiny suchą oponą. Kolejny etap podjazdu pokryty jest cienką warstwą szronu, lecz swobodnie jadę w górę bez kręcenia korbą w miejscu.
Czerniawa Sucha 1051 m n.p.m.
Na Czerniawie jest rozejście szlaków, żółtego i niebieskiego, nie przepadam za żółtym kolorem, ale nie mam wyjścia. Dotarcie na Jałowiec innym, jest w tym wypadku niemożliwe.
Zjeżdżam więc żółtym. Przede mną ukazał się Jałowiec – cały w słońcu. Powolutku toczę się na dół po zlodowaciałych kamieniach i mentalnie przygotowuję na wypych.
Podjaz na Jałowiec może był by wykonalny, ale… Ale dzięki opierającemu się słońcu wierzchnia warstwa błota zmieniła swój stan ze stałego na bardziej ciekły, a w zasadzie lepki. Po kilku metrach jazdy po tejże nawierzchni, koła blokują się i nic nie można poradzić. Rower nie koń, w błocie nie uciągnie.
Hala Trzebuńska
Docieram do Hali Trzebuńskiej nazywanej też Kubulkową, znajduje się tuż przed szczytem Jałowca. Muszę chwilę odpocząć. Wypych po tej mazi to nie lada wycisk.
Znów widoki rekompensują cały trud i ładują moje akumulatory.
Ciekawi mnie dlaczeko ta brązowa materia nie przykleja się tak mocno do butów, tylko upatrzyła sobie koła roweru.
Babia Góra coraz bliżej.
Jałowiec 1111 m n.p.m.
Ostatnie metry podjeżdżam w siodełku, podłoże już na to pozwala. Poza tym haniebne by było tak pchać na sam szczyt. Dlatego śmiało mogę powiedzieć, że wjechałam na Jałowiec.
Ach ten Jałowiec, długo chodził mi po głowie. W życiu bym nie przypuszczała, że przyjadę tu akurat w grudniu.
Przepiękna panorama obejmująca nawet dalekie szczyty. Na pierwszym planie Lachów Groń, na którym dziś byłam, Pilsko, Romanka, Babia Góra, Mała Babia Góra i oczywiście Mędralowa – na którą mam zamiar się dziś dostać.
Bardzo przyjemnym i szybkim żółto – niebieskim szlakiem dojeżdżam do rozwidlenia.
Zawoja Wałecza
Właśnie tu porzucam krzykliwie żółty kolor i zostaję tylko z niebieskim.
Zjeżdżam do Zawoi Wałecza przez przepiękny bukowy las.
Wygląda bajecznie.
Za drzewami, wyłania się Babia Góra w całej swej majestatyczności. Jaki ten zjazd był dobry.
Jednak to co dobre czasami się kończy. Dojeżdżam do szerokiej drogi, po której dosłownie płynie błoto. Dlatego by uniknąć przemoczenia, biorę „se to poleku”.
Kraina lodu
Na tym mylnym rozjeździe skręcam w lewo, choć patrząc na nawierzchnię wolałabym raczej w prawo. Chociaż i tak obie strony to lodowisko.
Kamienie skutecznie unieruchomione przez lód, uwięzione jak owad w bursztynie.
Dalsza część czarnego szlaku jest już przejezdna. Lód pojawia się tylko miejscami.
Bukowy Tabakowy
Podjazd na Mędralową to dwie opcje. Żółty szlak lub szlak Tabakowy, będący częścią ścieżek Babia Góra Trails. Szlaki w połowie podjazdu krzyżują się i znów można wybrać. Tak też zaplanowałam. „W połowie zjadę na żółty szlak i w sam raz na zachód słońca zdążę na Halę Kamińskiego.” Plan perfekcyjnie dopracowany.
Jednak po drodze napotykam więcej trudności niż się spodziewałam. Znów napotykam ten rodzaj kleistego błota.
Królowa ma mnie cały czas na oku. Mam wrażenie, że patrzy z politowaniem jak walczę z błotem blokującym koła co kilka metrów.
Zostałam pokonana. A raczej mój plan rozkoszowania się zachodem słońca na Hali Kamińskiego. Trochę się rozczarowałam, ale przynajmniej mam powód, aby tu wrócić.
Dojeżdżam do żółtego szlaku, a raczej donoszę rower na plecach – błoto zakleiło wszystko i zamarzło. Uznałam, że doprowadzę go do ładu, kiedy skończy się ta maź, inaczej nie było sensu. Zmierzam w kierunku szczytu. Jest już po zachodzie, a przede mną jeszcze spory kawałek. Tak na oko jakaś 1/3 długości całej trasy.
Modralová 1150 m n.p.m.
Modrálová posiada dwa wierzchołki wschodni i zachodni. Niższy jest zalesiony, więc widoków tutaj nie uświadczysz, ale możesz stanąć przy słupku granicznym III/90 i znaleźć się w dwóch państwach jednocześnie.
Mędralowa 1169 m np.m. – Hala Mędralowa
Dojeżdżam na Halę Mędralową. Mój wysiłek jednak został wynagrodzony. Już nie raz wspominałam, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Pewnie gdyby wszystko poszło zgodnie z planem nie zobaczyła bym tego co tu i teraz.
Zachodni szczyt Mędralowej znajduje się na Hali Mędralowa. Mędralowa zaś jest częścią Grupy Mędralowej. Jest to grzbiet na granicy polsko-słowackiej, ciągnie się od przełęczy Głuchaczki po Przełęcz Klekociny. Biegnie on krętą linią przez Mędralową Zachodnią, Mędralową i Kolisty Groń.
Droga jest zaśnieżona, lecz nie jest ślisko. Mróz sprawił, że jest tak „chropowato”, zupełnie jakby jechało się po płatkach śniadaniowych.
Widok bezmiernie doskonały, mgły powoli opadają w dolinach, jest bezwietrznie i cicho. Niebo podzieliło się równomiernie na noc i dzień jak dwie połówki Yin Yang niemogące istnieć oddzielnie, a ja mam zaszczyt zostać częścią tej niezwykłej chwili.
Mędralowa Zachodnia 1024 m n.p.m.
Ruszam dalej. W okolicach Mędralowej Zachodniej zza drzew wyłania się morski pejzaż z małymi wysepkami.
Kiedyś takie krajobrazy widywałam tylko na zdjęciach. Żyłam w przekonaniu, że to mało fachowo zrobiony fotomontaż. Ale zapewniam! Tutaj nie ma żadnej fikcji, takie widoki serio istnieją.
Kolejne minuty mijały, a ja stałam jak wryta opierając się o drzewo. To co działo się na niebie było tak fascynujące, że nie mogłam ruszyć się z miejsca.
Jaworzyna 997 m n.p.m.
Zjazd w kierunku Jaworzyny to już ostatni moment kiedy jeszcze coś widać. Morze zanika gdzieś za linią horyzontu.
W lesie jak w domu
Zapadła ciemność. Wspominałam we wpisie o Mogielicy , że najbardziej w tym wszystkim przeraża mnie to, że się nie boję. Mimo że wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach i przypomina o wszystkich horrorach, których akcja rozgrywa się nocą w lesie, nie czuję strachu.
Końcówka zielonego szlaku to taki szybki singiel, którego koniec jest pomiędzy dwoma domami. Trzeba się tam dopatrzeć zielonej strzałki na płocie, bo łatwo przeoczyć, szczególnie po ciemku.
Dojeżdżam do głównej drogi w Przyborowie zamarznięta na kość, ale to co mnie dziś spotkało jest tylko moje.
A Groszek jeszcze otwarty…
Podsumowanie
- Stopień trudności: trasa nie jest łatwa, na początku dosyć długi wypych, miejscami są też trudne zjazdy, lecz jeśli trochę już jeździsz nie sprawią ci kłopotu
- Dystans: 34,3 km
- Przewyższenia: 1326m up
- Czas: jest grudzień, dzień jest krótki, dlatego lepiej wybrać się wcześniej. Latem spokojnie pół dnia powinno wystarczyć
- Oznaczenia szlaków: 10/10, jeśli lubisz jeździć nocą trzeba się bardziej skupić
- Najlepsze miejsce widokowe: jest ich wiele, zaczynając od Lachów Groń, przez Jałowiec, Halę Mędralową. Każde z tych miejsc prezentowało niezwykły górski krajobraz.