Słowo październik powstało jakby z pasją w głosie. Październik powinien być synonimem słowa karnawał o ile aura nie tonie w strugach deszczu mgłach gęstych jak papierosowy dym. Świat kipi kolorem, który uspokaja i powoduje zachwyt. Lecz to tylko szybki strzał, zapowiedź, preludium nadejścia listopadowej hibernacji.
Jesień nigdy nie była w czołówce moich ulubionych pór roku. W sumie, to ciężko ma wygrać z latem, które darzę znacznie większą sympatią. Mimo, że wyrzut ciepłych odcieni sprawia, że krajobraz jest o wiele przyjemniejszy, to temperatura zdecydowanie nie jest na tyle komfortowa bym powiedziała, tak jesień jest zajebista pod każdym względem.
DLA PRZYPOMNIENIA O BESKIDZIE MAŁYM
Jak nazwa wskazuje jest jednym z najmniejszych powierzchniowo pasm górskich w Polsce. Jeżeli chodzi szczyty, również nie są wybitnie wysokie. Najwyższym jest Czupel, wyłaniający się ponad poziom morza o 930 metrów. Przez Beskid Mały przebiega Mały Szlak Beskidzki oznaczony kolorem czerwonym.
OBSZAR BESKIDU MAŁEGO
Od zachodu graniczy z Beskidem śląskim, od północy z Pogórzem Śląskim i Wielickim, na wschodzie z Beskidem Makowskim, natomiast od południa z Kotliną Żywiecką.
Trasa
Andrychów
Samochód parkuję w Andrychowie, tuż obok basenu. Ostatni raz byłam tu ze dwa lata temu. Postanowiłam powtórzyć tą wycieczkę. Zarówno sceneria jak i aura pogodowa są bardzo podobne. Na początek wbijam w leśnego singla, który rozpoczyna się nieopodal parkingu. Chyba nikt tędy dawno nie jechał, sporo zarośli i powalonych drzew, przy okazji zbieram wszystkie pajęczyny. A może to babie lato.
Rzyki
Z Andrychowa do Rzyków jest co jechać asfaltem, ale jest to spoko opcja na rozgrzewkę. Ruch samochodowy w tych rejonach nie jest zbyt duży. W Rzkach nie sposób przeoczyć oznakowania. Wiadomo na wprost i pod górkę.
Szlak białych serc
Kiedy asfalty się kończą szlak wpada do lasu. Na Leskowiec można się stąd dostać na dwa sposoby. Czarnym szlakiem lub „świętym szlakiem” białych serc, który prowadzi na Groń Jana Pawła II. Mimo, że moje drogi z kościołem rozeszły się bardzo dawno temu, zdecydowanie do podjazdu wybieram opcję z serduszkiem, gdyż czarny szlak, to w większej jego długości wypych nad wypychy.
Zza drzew wreszcie zaczynają się wyłaniać widoki na górskie zbocza, które wyglądają jak maźnięte akwarelą, pochlapane niechlujnie zieloną i brązową farbą.
Szlak wkrótce otwiera się na przestrzeń. Małe wioski osadzone w dolinach, a w oddali większe miasta i miasteczka. Jednak zdecydowanie bardziej wolę gdy krajobraz nie jest zakłócony znakami cywilizacji.
Schronisko pod Leskowcem
W schronisku robię krótką przerwę. Promienie słońca dotykają mojej twarzy, lecz to nie jest już ten sam gorąc, co letnie ciepło, które pali skórę wyciskając powoli krople potu z rozszerzonych porów na nosie. Jesienne słońce tylko delikatnie ogrzewa i koi, pozwala się rozmarzyć i odpłynąć gdzieś myślami. Spod schroniska można wdrapać się na wierzchołek Groń Jana Pawłwła II, który kiedyś nosił nazwę Jaworzyna.
Leskowiec 922 m n.p.m.
Schronisko od szczytu dzieli niecały kilometr. Przez Przełęcz Władysława Midowicza wjeżdżam na szczyt. Dziś jest środek tygodnia, więc na szczycie raptem dwie osoby. Ostatnimi czasy w górach jest sporo ludzi. Nie mam tutaj na myśli kilkanaście osób. Tylko tłumy, które gromadzą się na szlakach w pobliżu schronisk. Rozumiem, każdy ma prawo do chłonięcia widoków i paczucia górskiego klimatu, lecz to co się dzieje w Beskidach w weekendy jest czasami dla mnie absurdalne. Żądam przywrócenia niedzieli handlowych!
Babia Góra emanuje swym majestatem, przyćmiewając inne wierzchołki Beskidu Żywieckiego i Makowskiego.
Ruszam dalej. Kurczowo trzymam się czerwonego szlaku. Może kiedyś wreszcie zabiorę się za przejechanie całego MSB, aczkolwiek nie jest to jakiś priorytet. Kiedyś lubiłam sobie coś udowadniać, na przykład przejechać jakiś dystans, wdrapać się na jakąś górę nie ważne jakim kosztem. Owszem jest to satysfakcjonujące, ale nauczyłam się odpuszczać, a raczej uczę się odpuszczać, bo jeszcze łapię się na tzw. „po trupach do celu”.
Przełęcz Beskidek
Całkiem przyjaznym zjazdem docieram na Przełęcz Beskidek, później podjazd na Potrójną nr 1. Dopiero teraz, kiedy piszę ten tekst zauważyłam, że są dwie Potrójne.
W tutejszym lesie jest wiele malowniczo ukształtowanych grup skalnych, złożonych z potężnych piaskowców. Lecz trzeba być uważnym, bardzo łatwo je przegapić.
Na Beskidzie 869 m n.p.m.
Odbijam kilka metrów ze szlaku. Wierzchołek Na Beskidzie jest idealnym miejscem na krótką przerwę i oczywiście czekoladę. Przy okazji doskonale stąd widać zbocza Potrójnej nr 2.
Czerwony szlak to nie tylko przyjemne podjazdy i fajne zjazdy, napotkasz też tu TE MOMENTY. Czyli wypychy, bez których wycieczka MTB jest jakby niepełna, wybrakowana. Przynajmniej takie jest moje zdanie. Dzień bez wypychu dniem straconym.
Łamana Skała 929 m n.p.m.
Wszystkie trudy i wysiłek jaki zostaje włożony w podjazd czy wypych nigdy nie pozostaje bez nagrody. Tak jest i w tym wypadku. Bo teraz rozpoczyna się nie taki krótki zjazd.
Nazwa Łamana Skała nie jest przypadkowa pochodzi od licznych skał które występują w okolicach tego szczytu, zwane Zwaliskiem lub Znaleziskiem. Ponad to na partie szczytowe oraz zbocza Łamanej skały objęte są rezerwatem Madohora.
Cały rezerwat objęty jest ochroną ścisłą. Upraszczając – jeśli się drzewo obali to tak będzie leżeć.
Chatka na Potrójnej 859 m n.p.m.
Doczekałam się. Docieram do Chatki na Potrójnej. Jest to prywatne schronisko położone trochę niżej niż sam szczyt Potrójnej.
Wchodzę do środka i od razu czuję się jak w domu. Sama kroję drożdżówkę i zalewam kawę wrzątkiem. Panuje tu swojska atmosfera, zawsze jest z kim porozmawiać, zawsze się ktoś uśmiechnie czy zażartuje.
Uroki wycieczki w środku tygodnia. Nie szukam wolnego miejsca, lecz wybieram gdzie chcę usiąść i spokojnie wypić kawę.
Potrójna 883 m n.p.m.
Z pełnym brzuchem zaliczam krótki podjazd i cyk, jestem na dwuwierzchołkowym szczycie jakim jest Potrójna. Na Potrójnej krzyżują się cztery szlaki: żółty z Targanic, Czarny z Rzyków, czerwony z Przełęczy Kocierskiej i zielony z Chatki pod Potrójną. Doskonale stąd widać pagórki przez które dziś przejechałam: Przełęcz Midowicza, Leskowiec, Przełęcz Beskidek. Mimo postępującego zalesienia panorama widokowa częściowo obejmuje Pogórze Śląskie, Pasmo Bliźniaków, Dolinę Rzycką, Gorce, Pasmo Policy, Babią Górę, Pasmo Jałowieckie, Pilsko i Kotlinę Żywiecką.
Dlaczego Potrójna? Dawniej szczyt ten nazywany był Czarnym Groniem. Natomiast nazwa – Potrójna jest wynikiem pomyłki austriackich kartografów z lat 80 tych XIX wieku i tak już zostało. Mianem Potrójna nazywane jest też osiedle znajdujące się u podnóża góry.
Zjeżdżam czerwonym szlakiem do Przełęczy Kocierskiej, którą przecina droga Beskidzka. Na skrzyżowaniu pod Hotelem zostawiam MSB i wbijam na jeden z moich ulubionych szlaków w Beskidzie Małym.
Zielony szlak prowadzi przez niezmiernie piękny bukowy las. Drzewa te mają to do siebie, że kiedy wyjdą z lat wczesnej młodości, od razu wyglądają na bardzo stare. Lecz jesienne liście jakby dodają im odrobinę młodzieńczości.
Tak się przyjęło, że szare czy siwe kojarzy się ze starością. Może dlatego mój kot, który ewidentnie ma szare futerko wg nazw kocich maści jest liliowy, żeby już jako młody kociak nie był od razu brany za wiekowe kocisko, które ma już za sobą co najmniej cztery życia.
Mała Bukowa 690 m n.p.m.
Kontynuuję zielony szlak, który z pięknego singla staje się chwilowo stromym podjazdem po niezbyt równo ułożonych ażurach, a później srogim wypychem, wśród tych uporczywych owadów zwanych „jeleniówkami”. Zaatakowała mnie niewiarygodnie wielka chmara tych nieprzyjaznych stworzeń, wchodzą mi do uszu i nosa, ale najbardziej lubią wplątywać się we włosy. Nie pamiętam, żebym tak szybko gdziekolwiek wepchała rower.
Porębski Groń 743 m n.p.m.
Aby dostać się na Porębski Groń, odbijam z zielonego szlaku w leśną drogę, która pnie się w górę z całkiem przyzwoitym nachyleniem, a następnie dołącza do żółtego szlaku.
Moim zdaniem jest to jedno z bardziej widokowych miejsc Beskidu Małego. tutejszy krajobraz zdecydowanie najlepiej prezentuje się w godzinach zachodzącego słońca. Lecz dziś zwyczajnie za wcześnie wyjechałam.
Przełęcz Bukowska 662 m n.p.m.
Na przełęczy Bukowskiej chwilowo wskakuję na niebieski szlak.
Leśnymi drogami i małymi wioskami wracam do Andrychowa, zaczarowana nieco jesienią, która da się jednak polubić.
Jaki ten dzień był DOBRY 🙏
Podsumowanie
- stopień trudności: średni – w górach nigdy nie jest łatwo.
- Dystans: 43,9 km
- Przewyższenia: 1245m up
- Czas: pół dnia
- Oznaczenia szlaków: 10/10
- Najlepsze miejsce widokowe: Porębski Groń, Potrójna, Leskowiec
- Najlepszy zajazd: zielony szlak z Przełęczy Kocierskiej do Przełęczy Beskid Targanicki.
Szukając informacji o MSB natknąłem się tu na to zdanie. „Może kiedyś wreszcie zabiorę się za przejechanie całego MSB…” No to może czas 🙂 Chyba, że przeoczyłem coś na blogu i masz to za sobą. Widzę też, że wyjazdy solo nie są już jedyną dopuszczalną przez Ciebie formą jeżdżenia, zatem ad rem.
Ruszam z Lubonia Wielkiego w sobotę rano (27.04. br.). Gdybyś nie miała jeszcze planu na ten w-end (w co wątpię) i chciała się za to zabrać, to zapraszam do wspólnego „przekręcenia” MSB.
Pozdrawiam
T
hehe, no jeszcze się nie udało, lecz nie jest to dla mnie priorytetem. Bardzo dziękuję za zaproszenie