Dlaczego Trzy Kopce?
Nazwa Trzy Kopce Wiślańskie w brew pozorom nie oznacza kształtu szczytu. Spotykają się tutaj granice trzech gmin: Wisły, Brennej i Ustronia, natomiast przymiotnik „Wiślańskie”, dodano aby odróżnić górę od innych Trzech Kopców. Postanowiłam odwiedzić każdą z gmin.
Wisła
Trasę rozpoczęłam w Wiśle. W centrum zaparkowałam Borsuka i skierowałam się na ulicę Olimpijską, potem na Górnośląską. Przyjemny asfaltowo – rozgrzewkowy podjazd.
Przy kapliczce skręciłam w prawo, mimo tego, że na wcześniej ustalonej trasie powinnam jechać w lewo. Stwierdziłam, że skoro jest znak, to tędy też dojadę.
Na drogowskazie wyraźnie napisane: „bez znaków”. Na początku idealna ścieżka przez las.
Później coś poszło nie tak. Musiałam chyba coś przeoczyć i rozpoczęłam malowniczy wypych. Aby znów powrócić na Górnośląską.
Trochę to trwało, ponieważ co chwilę odwracałam się podziwiać ten bajkowy krajobraz.
W końcu radośnie przybyłam do drogi właściwej. Wtedy stwierdziłam, że jednak będę trzymać się planu.
Wkrótce dotarłam do żółtego szlaku na Kamienny 790 m n.p.m. i Trzy Kopce. Podjazd bardzo łatwy bez zbędnych wypychów.
Na Trzech Kopcach 810 m n.p.m. znajdują się trzy kamienie symbolizujące graniczne gminy, Wisłę, Brenną i Ustroń i oczywiście cudowny widok na m.in na Równicę, Orłową, Mały Cisowy, Horzelicę.
Zawsze kiedy patrzę na góry i rozkoszuję się widokiem, myślę sobie – ooo na tamtej górze byłam i tamtej i tej, a tyle jeszcze przede mną.
Kawałek dalej przytulisko Telesforówka, słynąca z sympatycznych gospodarzy i dobrego jedzenia. Niestety było dla mnie troszkę zbyt wcześnie na przerwę, innym razem odwiedzę to miejsce.
Brenna
Aby dostać się do Brennej kontynuowałam jazdę żółtym szlakiem. Miejscami zalegał jeszcze śnieg, ale to już pewne, że zima nie wróci.
Szlak w całości przejezdny, prócz dwóch miejsc, gdzie pojawiły się naturalne przeszkody.
Kawałek dalej była druga.
Jakieś pół kilometra za Jawierznym 802 m n.p.m. zjechałam ze szlaku żółtego bardzo przyjemną szybką, nieco ośnieżoną drogą do Goleszowska Wyżnia.
Tam przy rzece nastąpiła chwila na doładowanie warzywnym koktajlem mocy.
Przy okazji umyłam ubłocone ręce.
Obrałam kierunek na Grabową przez Stawy, aby połączyć się z czarnym szlakiem. Czarny szlak obfitował w zapierające dech widoki, nie wiedziałam gdzie patrzeć. Ale częściowo było pchanie, więc był i czas na podziwianie krajobrazu.
I jak przy takich widokach nie zwariować.
W końcu dopchałam się na Grabową 907 m. n.p.m
Z Grabowej jechałam czerwonym bardzo widokowym szlakiem na Kotarz 973 m n.p.m.
Wtedy pomyślałam sobie, że fajnie by było zdążyć przed zachodem słońca do Wisły. Także obrałam kierunek na Brenną, przez Halę Jaworową. Kiedy wyjechałam z lasu, aż mnie zatkało. Widok powalił mnie na kolana, zupełnie jak wtedy, kiedy byłam w Lechnicy – ale tym razem bez gleby.
Uwielbiam takie pocztówkowe klimaty, albo widoki rodem z tapet na pulpit Windows 2000. Oczywiście spędziłam tam dłuższą chwilę. Cały ten cud natury był tylko dla mnie.
Zrobiłam tam chyba z 50 zdjęć.
Właśnie w tym miejscu urodził się nowy plan, na najbliższą przyszłość.
Ustroń
Czas powoli zaczynał mnie gonić i niestety musiałam już jechać, aby zdążyć przed ciemnościami. Po drodze mili panowie ze straży leśnej wskazali mi najlepszą drogę do Hołcyny. Zjazd był cudowny. Zatrzymałam się na chwilę, przeanalizowałam czas, mapę i postanowiłam zmienić trochę drogę. Znalazłam ścieżkę, która miała mnie poprowadzić na Stary Groń, stamtąd chciałam jechać na Orłową a następnie na Równicę. Plan ambitny. Lecz okazał się niewykonalny. Owa dróżka po 30 minutowym wypychu skończyła się i musiałam się wrócić. Straciłam mnóstwo czasu.
Zjechałam do Brennej i ścieżką wzdłuż Brennicy, pojechałam w kierunku zielonego szlaku, który prowadzi na Równicę. Nie znam dokładnie tych rejonów, a nie było już czasu, żeby sprawdzać jak wygląda zielony szlak. Dlatego zakończył się w większości wypychem. Nie polecam zielonego szlaku, przynajmniej w górę, w dół nie było by tak źle.
W trakcie tego owocnego pchania już wiedziałam, że o zachodzie słońca na Równicy mogę zapomnieć. Do tego nie wzięłam pod uwagę, że będę wracać w ciemnościach i jak się domyślacie nie miałam żadnej lampki rowerowej, bo po co. Teraz już będzie to nieodłączny element mojego ekwipunku. Choć nie przeszkadza mi przemierzanie lasu w ciemnościach, bo czuje się tam bezpiecznie.
Mimo tego nie żałuję zachodu. W lesie były równie piękne widoki.
Na Równicy załapałam się na resztki promieni zachodzącego słońca.
Znów pełen wrażeń dzień. Zaliczyłam Trzy Kopce Wiślańskie – dosłownie. Do tego mogłam przetestować wspaniały rower. Dodatkowo urodziły się w głowie nowe plany, oczywiście rowerowe.
Mapa
Standardowo rozbieżności. Endomondo 54,12 km, natomiast AllTrails 48,6 km. Więc ilość kilometrów pozostawiam do wyboru. Chyba jednak zainwestuję w licznik.
Góry milczą. Wszystko co milczy, nadaje się do przechowywania ludzkich tajemnic.
ks. Józef Tischner
Jest możliwość gpx pozdrawiam
Wysłane:)
Hej Kasiu,
Piękna trasa. Wybieramy się z kolega w najbliższy weekend na rowery. Początkowo miała być Twoja traska na Przehybe, ale nie ma tam w okilicach już noclegów w racjonalnych cenach ;). Chyba będziemy się decydować na Trzy Kopce. Czy mógłbym prosić o podzielenie się śladem gpx z Twojej wycieczki?
Pozdrower 😉
Marcin
Hej:) Świetnie że jedziecie:). Zaraz wysyłam. Polecam też inne trasy w okolicy;)
Pozdrawiam
można prosić o mapę gpx
Tak:) Wyślę na e-mail:)
Cześć, fajne robisz wycieczki. Ja też bardzo proszę o ślad gpx, jeśli można 🙂
Wysłane;)