Tulove grede, rakija i suszona figa

Posted on
velebit 2

W nocy każdy dźwięk ma znaczenie, wyobraźnia wkracza na najwyższy poziom pracy. Lecz po chwili się uspokajam, bo przecież nikogo prócz mnie tutaj nie ma. Po ponad 30 nocach spędzonych w MTB kamperze wiem, że jakikolwiek strach nie jest wart ani jednego wschodu słońca, który widzę tuż po przebudzeniu. Poranek jest bardzo ciepły, standardowo na śniadanie owsianka z bananem i dużą ilością masła orzechowego do którego mam niepohamowaną słabość. Albo można to już zaliczyć do zaawansowanego nałogu.

velebit 2

O tym czy warto zabrać rower do Chorwacji było niedawno, więc zapraszam TU.

velebit 2

Velebit

Dla Przypomnienia. Cały obszar gór Velebit jest Parkiem Przyrody Velebit i jest najwyższym masywem chorwackim w Górach Dynarskich. Ciągnie się przez ponad 150 km, od Vratnika na północnym zachodzie aż do rzeki Zrmanja na południowym wschodzie i właśnie tu postanowiłam eksplorować teren na rowerze. Jak wszystkie chorwackie wzniesienia Velebit zbudowany jest z wapienia i dolomitu, dlatego występuje tu wiele jaskini, grot i zapadlisk. Góry na pierwszy rzut oka wydają się surowe i niezamieszkałe przez żadne organizmy, szczególnie w sezonie letnim, kiedy panują upały. Od strony wybrzeża przebijają się gdzieniegdzie małe połacie zieleni, która wystaje z wapiennych skał krasowych o nieregularnych kształtach. Lecz im dalej od brzegu morza tym bardziej Velebit zaskakuje swoim bogactwem roślinności i różnych gatunków zwierząt. 

velebit 2

Obszar Velebitu

mapa

Mapa przejechanej trasy

ZADAR BIKE MAGIC

W celu oszczędności czasu skorzystałam z aplikacji Zadar Bike Magic ale i tak nie radzę układać tras na własną rękę. Wiele dróg oraz szlaków może okazać się nieprzejezdnych. Dlatego by nie wpakować się w spacer z rowerem na plecach warto się wspomóc dostępnymi materiałami. 


Zaton Obrovački 122 m n.p.m.

Trasę rozpoczynam w małej wiosce Zaton Obrovački. Samochód parkuję na niewielkim parkingu pod lokalną karczmą. Jest wczesny ranek, a temperatura już dobija do 25 stopni. Na rozgrzewkę asfalt o znikomym ruchu i bardzo przyzwoitym nachyleniu.

velebit 2

Mając na myśli ruch, zwykle chodzi mi o samochody, lecz w tym przypadku nie wzięłam pod uwagę stada kóz, mogącego się przechadzać środkiem drogi. Zatrzymuję się, bo dalsza jazda jest raczej niemożliwa. Kozy za żadne skarby nie chcą się ruszyć. Nie pomaga gwizdanie, cmokanie, ani inne dźwięki, które próbuję wydobyć z wnętrza siebie. No nie wiem jak obchodzić się z tymi zwierzętami. Kiedy się zbliżam, kozy tworzą ciasny mur, przez który nie ma szans się przebić. Wreszcie w oddali dostrzegam jakiegoś człowieka. Kiedy mnie zobaczył, krzyknął coś w „po koziemu”, bo nagle stado rozeszło się i pozwoliło mi przejechać.

velebit 2

Po kilku kilometrach, przejeżdżam nad tunelem Sveti Rok , który jest częścią autostrady A1 i umożliwia przejazd na drugą stronę Velebitu. Kiedy asfalt się kończy, wjeżdżam na szutrową, historyczną drogę „Majstorska cesta”, która ówcześnie była jedyną możliwą opcją dostania się na drugą stronę gór.

Majstorska cesta

Aby skrócić podróż do Dalmacji, w 1819 roku postanowiono wybudować drogę przez Velebit na trasie św. Rok-Mali Halan-Obrovac. Budowa tej 41-kilometrowej drogi została całkowicie zakończona w 1832 roku, kiedy to uroczyście oddano ją do ruchu pod nazwą  Majstorska cesta . 

velebit 2

Sposób, w jaki Knežić poprowadził trasę po stromym zboczu Velebitu z licznymi serpentynami między kanionami, stanowiło wielki postęp w budowie dróg w tamtym czasie. Maksymalne nachylenie drogi wynosiło do 5,5%, co jest zgodne z nowoczesnymi przepisami drogowymi.

velebit 2

Wzdłuż tego nowego transferu, oprócz handlu, od początku odbywał się również ruch pocztowy między Wiedniem, a Zadarem. W grudniu 2007 roku Ministerstwo Kultury wydało Decyzję stwierdzającą, że zabytkowa droga św. Rok-Mali Halan-Obrovac (Majstorska cesta) posiada status dobra kultury. Można powiedzieć, że teraz jest atrakcją turystyczną, którą koniecznie trzeba zobaczyć będąc w okolicach Zadaru.

velebit 2

Tulove grede

Pełna dumy i zachwytu podjeżdżam powoli rozkoszując się każdym zdobytym metrem przewyższenia. Szczyt Tulove grede niespodziewanie wyrósł zza zakrętu jak podgrzybek po deszczu. Wyróżnia się swym majestatem na tle innych wierzchołków masywu. Ponoć jest to najbardziej malownicza część Velebitu. Do tego nagrano tu sceny śmierci indiańskiego wodza Apaczów Winnetouu. Wstyd się przyznać, ale do tej pory nie zobaczyłam ani jednego filmu o Winnetouu.

velebit 2

Kościół św. Frane 678 m n.p.m.

Żeby nikogo nie zmylić, na zdjęciu nie są przedstawione ruiny kościoła;), lecz budynku, który znajduje się obok. Kościół św. Frane obecnie jest odrestaurowywany, ponieważ został zniszczony podczas wojny. Kościół położony jest u podnóża Tulove grede, został zbudowany w 1832 roku na polecenie cesarza austriackiego Franciszka I z okazji nowo wybudowanej drogi.

velebit 2

Tulove grede jakby staje się coraz większy i większy. Od czasów starożytnych ta dzicz łaskotała wyobraźnię ludzi, dlatego powstała legenda, która głosi, że mieszkają tu cudowne istoty, a nawet smoki. Lecz nie mogę się doszukać informacji jakie to istoty, czy są przyjazne, jak wyglądają, co jedzą, czy są duże czy małe. Żadnych konkretów. Są cudowne i kropka. Jest też przekleństwo “Dao Bog da završio u Tulovim gredama” – ” Oby Bóg dał im zakończyć (życie?) w Tulove grede!”.

velebit 2
Robię chwilę przerwy, bo nie sposób przejechać obojętnie obok takich widoków.
velebit 2

Kilka kilometrów dalej, widzę cały fragment Majstorskiej cesty, który do tej pory przebyłam.

velebit 2

Miny

Jeszcze niedawno okoliczne tereny były zaminowane. Dlatego też niewiele się o tych regionach mówiło. Nie zachęcano ani nie reklamowano w żaden sposób, aby przyciągać turystów.

velebit 2

Jednak okolice Tulove grede sukcesywnie oczyszczano z min, zniknęło też większość tablic informacyjnych, mówiących o ich występowaniu. Lecz są miejsca, gdzie można natrafić na takie tablice i w dobrym zwyczaju byłoby potraktować to na poważnie. Najlepiej trzymać się szlaków.

velebit 2

Oznaczenia rowerowe na trasie występują wręcz sporadycznie, więc tym bardziej trzeba być czujnym.

velebit 2

Tuż za znakiem robię chwilę przerwy na wessanie roztopionego batona. Za chwilę ruszam dalej w górę.

velebit 2

Podjazd nie jest jakoś wybitnie stromy, lecz nie można szybko jechać, nie można obojętnie przejeżdżać obok tych pięknych widoków. Metr po metrze trzeba spożywać i powoli trawić ten niezwykły cud natury.

Alanac 1071 m n.p.m.

Po kilku kilometrach coś mnie tchnęło, aby spojrzeć na mapę. Szybko okazuje się, że niedaleko miejsca, w którym robiłam przerwę miałam odbić nieco w lewo, lecz zauroczona otaczającym mnie krajobrazem nie zauważyłam wcale nie takiej wąskiej ścieżki w górę. Zawracam więc łapiąc trochę oddechu na zjeździe. Zaliczam srogi wypych trawersując szczyt Alanac.

velebit 2

Tutaj nie widać już morza ani żadnych wysp. Straciłam też z oczu Tulove grede. Z każdej strony tylko majestatyczne góry Dynarskie, rozległe doliny i przełęcze.

velebit 2

Większe pojedyncze drzewa są ciemnozielone, mniejsze krzewy o ton jaśniejsze. Białe wapienie wyglądają jakby je ktoś niechlujnie porozrzucał tworząc przypadkiem idealną kompozycję krajobrazu.

velebit 2

Oaza

Mimo, że zabrałam ze sobą duże ilości wody, upał wykręca mój organizm z płynów w zastraszającym tempie. W sumie to mogę porównać się do suszonej figi, która na początku jest soczystym owocem pełnym wilgotnego miąższu, lecz podczas suszenia zmniejsza się o ponad połowę, staje się wyschnięta i pomarszczona. Tak! Dokładnie tak się czuje, jak suszona figa.

velebit 2

Kilkakrotnie na trasie mijałam chaty pasterskie, leczy były puste. Tutaj jednak spotykam dwójkę staruszków. Myślę sobie jestem uratowana! Pewnie mają wodę! Starsza kobieta zastawia mi drogę i uśmiecha się szeroko. Jej twarz mimo głębokich zmarszczek mimicznych wygląda tak świeżo i sympatycznie, na jej odkryte ramiona opadają półdługie rozczochrane włosy. Próbuję się jakoś dogadać, tłumaczę, że strasznie chce mi się pić. Wtem mężczyzna idzie do chatki. Powoli wraca trzymając w prawej ręce plastikową butelkę wypełnioną ciemną cieczą, a w lewej szklany kieliszek. Od razu się domyśliłam, że chyba nie do końca się zrozumieliśmy. Nalewa do kieliszka bursztynowy napój i podaje mi z sympatycznym wyrazem twarzy. Lecz najpierw wyjaśniam, że chcę po prostu wodę. Wyciągam bidon i proszę o nalanie wody, bo rakija w taki upał nie jest raczej najlepszym pomysłem. Ale i tak nie puścili by mnie dalej, gdybym choć nie skosztowała domowej rakiji.

velebit 2

Zbliżam niezbyt czysty kieliszek do ust, odchylam głowę do tyłu i jednym haustem przełykam powstrzymując się przed zrobieniem zniesmaczonej miny. Oczy otwarły mi się tak szeroko, że chyba bardziej się już nie da, w przełyku pieczenie lecz w ustach pozostał przyjemny owocowy posmak. Ruszam dalej. Już wiem, że łatwo nie będzie.

velebit 2

Po dosyć wyczerpującym wypychu siadam na jednym z głazów, który wygląda na gładki, bo w większości te ostre skały zwyczajnie wbijają się w tyłek uniemożliwiając beztroski odpoczynek strudzonego wędrowca. Patrząc w taką dal, wpada się w jakiś trans, nie można oderwać wzroku. Te przestrzenie dają poczucie wewnętrznej wolności, o której nie myśli się na co dzień.

velebit 2

Wolność znaczy przestrzeń bez ograniczeń. Można godzinami wpatrywać się w dal i nie widzieć niczego prócz dzikiej przyrody. Nie ma ludzi, osad, domów linii energetycznych. Gdzie nie spojrzysz tam góry, morze i góry. Pomyśleć, że codzienną pogoń fundujemy sobie sami, lecz każdy ma wybór. Bez tej gonitwy można żyć, a bez wolności żyć nie sposób. Wzdycham głęboko. Pora ruszać w stronę wybrzeża.

velebit 2

W oddali widać zatokę Karinsko more. Ma zupełnie identyczny kolor jak niebo, a ląd jedynie przecina wpół tą idealnie błękitną połać.

velebit 2

Zjazd nie należy do łatwych. Słynna Beskidzka rąbanka, do której jestem przyzwyczajona ma przy tym na noc. Te kamienie są kanciate, ostre i w niczym nie przypominają naszego fliszu karpackiego. To surowe psychopatyczne, wapienie odarte z jakiejkolwiek łagodności i współczucia dla rowerzysty.

velebit 2

Rąbanka zdaje się nie mieć końca, mimo, że opanowałam już sztukę „nienaciskania bezsensownie hamulca”, to i tak nie jest lekko. Z góry już widzę rzekę Zrmanja o lazurowym kolorze. Jeszcze tylko zjazd po kamiennych schodach, przejazd tunelem dla zwierząt, trochę asfaltu na rozluźnienie i już jestem przy samochodzie. Mokra jak szczur, brudna jak świnia i odsączona z wody jak suszona figa docieram do parkingu.

velebit 2

Jasenice

Na stopy ubieram mini płetwy. Morze jest lodowate. Albo tylko tak mi się wydaje. Im dłużej się zastanawiam, tym trudniej wejść do wody. Zamykam oczy, liczę do trzech i bezwładnie opadam do Adriatyku. Moje ciało chyba wydało dźwięk, zgaszonej zapałki. Tego było mi trzeba. Łapacz snów, zawieszony na drzwiach kampera, powiewa bezwiednie w promieniach zachodzącego słońca, a ja patrzę na szczyty Velebitu z jeszcze większym zachwytem.

mc

Jaki ten dzień był DOBRY🙏

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *