Przebieg trasy: Żabnica – Prusów – Hala Boracza – Hala Redykalna – Hala Rysianka – Romanka – Żabnica
Beskid Żywiecki nie jest mi tak bliski jak Beskid Sądecki czy Śląski, może dlatego tak rzadko tutaj bywam. Postanowiłam w tym roku trochę bardziej się z nim zaprzyjaźnić.
Beskid Żywiecki jest drugim co do wysokości pasmem górskim w Polsce. Panuje tam swego rodzaju dzikość, jeżeli chodzi o jazdę na rowerze. Prócz licznych szlaków przecinających Żywiecczyznę jest wiele nieodkrytych ścieżek. Tym dużym Beskidem dzielimy się ze Słowackimi sąsiadami, u których nazywany jest Beskidem Kysuckim (część zachodnia) i Beskidem Orawskim (część wschodnia). W kompromisie całość nazywana jest Beskidem Orawsko – Żywieckim.
Żabnica
Żabnica jest małą wioską w dolinie potoku Żabniczanka. Całkiem niezłe miejsce wypadowe na Prusów, Halę Boraczą czy Rysiankę.
Startuję niebieskim szlakiem, którym właściwie od razu wjeżdża się do lasu. Szlak ten jest także szlakiem ścieżki przyrodniczej Węgierska Górka – Romanka.

Początkowo nie zachwyca. Ostro pnie się w górę i nie unikam krótkiego wypychu.

Z leśnej ścieżki wyjeżdżam wprost na rozległą łąkę, gdzie zaczynają się pierwsze widoki.

Dalsza część szlaku już wygląda dużo lepiej.

W połowie podjazdu, wystarczy się odwrócić, by zobaczyć piękną panoramę Beskidu Śląskiego.

Kiedy już wspięłam się na górę, droga zamienia się w szeroką szutrówkę.

Borucz 805 m n.p.m. – Polana Wierchy
Po pierwszym podjeździe zwykle łapie mnie głód, dlatego przyszła pora na czwarte śniadanie, w całkiem ładnym miejscu. Borucz inaczej Polana Wierchy. Dawniej były tutaj pola uprawne Żabnicy i tak naprawdę Borucz nie jest zaliczany ani do hal, ani do polan. Dla mnie zostanie polaną.

Niebo wyglądało jakby zaraz miało zacząć lać, ale przecież kurtka została w samochodzie, więc nie mogło.

Na polanie jest mała bacówka, która znakomicie wkomponowuje się w krajobraz.

Rozpoczynam kolejny podjazd – na Prusów. Kręta ścieżka miedzy pastwiskami bardzo dobrze się zapowiada.

Aż tu nagle za zakrętem wypych.

Widoki robią się jeszcze lepsze, a na horyzoncie wyłania się coraz więcej wierzchołków Beskidu Śląskiego. Punktem orientacyjnym jest oczywiście Skrzyczne.

Wypych bardzo szybko zmienia się w lekki podjazd.

Po lewej zza drzew wyłaniają się pagórki.

Prusów 1010 m.n.p.m
Prusów to spory masyw wyraźnie oddzielony doliną potoku Żabniczanka , doliną Milowskiego Potoku i doliną Soły. Podobnie jak Borucz jest dawnym polem ornym, ze względu na swój płaski grzbiet o długości 1 km.

Grzbiet nie jest zalesiony, dzięki czemu jest świetnym miejscem widokowym na wschodnią część Beskidu Śląskiego, Kotlinę Żywiecką, Zachodnie stoki Beskidu Małego i oczywiście szczyty Beskidu Żywieckiego.

Hala Boracza 849 m n.p.m
Z Prusowa zjeżdżam wprost pod schronisko na Hali Boraczej. Szlak w tym miejscu nie jest zbyt wymagający. Szeroka szutrówka, na której można się nieźle rozpędzić.

Mijam schronisko, krótki podjazd i wjeżdżam na Polanę Cukiernica, gdzie zmieniam kolor szlaku na zielony.

Na początek wąska ścieżka, gdzie zbieram wszystkie pajęczyny. Trzeba tutaj uważać na gałęzie, bo znajdują się na wysokości głowy. Dojeżdżam do rozjazdu Nad Halą Cukiernica i ponownie zmieniam kolor szlaku, tym razem na czarny.

Pierwsze kilkanaście metrów szlaku to kamieniste podejście.

Ale nie trwa to długo. Szeroką ścieżką dojeżdżam do Hali Redykalnej.

Hala Redykalna 1092 m n.p.m.
Na hali Redykalnej krzyżują się dwa szlaki – żółty oraz czarny, jest tutaj także kolejny przystanek w/w ścieżki przyrodniczej Węgierska Górka – Romanka.

Widok jest imponujący. Przy okazji spotykam czworonożnego turystę.

Pogoda zaczęła się trochę poprawiać, szanse na deszcz spadły właściwie do zera.

Dojeżdżam do Hali Bacmańskiej.

Musiałam zrobić tutaj przerwę. Widoki nie pozwoliły mi tak po prostu przejechać obojętnie. Szeroka panorama sięgająca od grzbietu Pilska po Wielką Raczę. Mimo sporego zachmurzenia prześwitują nawet Tatry.

Te dziwne owady prócz polnych kwiatów upodobały sobie także moją koszulkę.

Żółtym szlakiem jadę w stronę Hali Lipowskiej kałużnym slalomem.

Mimo utrudnień w postaci kamieni i korzeni podjeżdża się bardzo wygodnie. Może dlatego, że są statyczne.

Schronisko na Hali Lipowskiej nie jest jeszcze odpowiednim momentem na postój.

Hala Rysianka
Na Rysiance byłam dawno, dawno temu. Już zdążyłam zapomnieć jak wygląda. Nic się nie zmieniło. Góry stoją na swoim miejscu. Przez Halę Rysianka przebiega wiele szlaków, m.in Główny szlak Beskidzki.

Schronisko z 1937 roku, podobno wybudowane na nielegalu. Ale spokojnie, teraz stoi pełnoprawnie.

W schronisku zostawiłam po sobie ślad.

Hala Rysianka jest jedną z najbardziej widokowych hal w Beskidach. Niestety zawieszone nisko chmury nie pozwoliły mi zobaczyć w całej okazałości Babiej Góry, Tatr i Małej Fatry.

To było miejsce, w którym w końcu zrobiłam przerwę na piwo bezalkoholowe – KLASYK BESKIDU. Z całym szacunkiem, ale NIE POLECAM.

Z Hali Rysianka jadę żółtym szlakiem na Halę Pawlusia. Obrzeża dróżki porasta popularny w tym rejonie, soczyście zielony szczaw alpejski.

Hala Pawlusia 1188 m n.p.m
Hala Pawlusia opada od strony północnego grzbietu Rysianki, do przełęczy Pawlusia, gdzie spotyka się z Halą Łyśniowską, opadającą ze zbocza Martoszki. Jest też tutaj węzeł szlaków (czerwony, żółty i zielony).

Nie wiem co mnie podkusiło, ale jeszcze siedząc na Rysiance stwierdziłam, że jest zbyt wcześnie by wracać. Dlatego jadę żółtym szlakiem na Romankę.

Hala Łyśniowska
Jak wyżej wspomniałam, Hala Łyśniowska opada z Martoszki. Hala sięga 1230 m n.p.m. Widoki cieszą oko i odwracają uwagę od wysiłku włożonego w podjazd. Jak na dłoni Dolina Sopotni Wielkiej, Grupa Pilska oraz Rysianka.

Po drodze jest moment wypychowy, ale przy takich widokach to czysta przyjemność.

Chyba najbardziej lubię jeździć po otwartych przestrzeniach. Czuję, że oddycham.

Zatrzymuję się na chwilę, bo jak tu nie skosztować pierwszych w tym sezonie górskich jagód. Akurat tutaj jest ich bardzo dużo. Krzaczki są dosłownie fioletowe.

Rezerwat Romanka
Rezerwat Romanka, to dawna Puszcza Karpacka, są tu okazy świerków mające nawet 200 lat. Cała roślinność rezerwatu tworzy taki nastrojowy klimat.

Kornik nie odpuszcza.

Romanka 1366 m n.p.m.
Wdrapałam się na najwyższy szczyt grupy Lipowskiego Wierchu i Romanki. Właściwie całe stoki Romanki porasta las, więc widoków tutaj nie ma, ale ta cisza… Musiałam zostać tu na chwilę.

Ze szczytu jadę niebieskim szlakiem – to singiel jak z obrazka.

Przebijające słońce zza drzew jeszcze bardziej nasyca paprocie zielenią.

Dalej trzeba nieco bardziej się skupić, bo po lewej jest dosyć duża przepaść. Nie mam lęku wysokości, ale perspektywa wylądowania tam gdzieś na dole trochę mnie przerażała, dlatego na bardziej wyeksponowanych odcinkach wolałam się przespacerować.

Wkrótce już nie jest tak kolorowo. Zaczynają się momenty nieprzejezdne, przynajmniej dla mnie. Były także takie, które ewidentnie przerastały moje możliwości. Ogólnie ten zjazd w moim wykonaniu trwał bardzo długo.
Niebieski szlak dosłownie mnie sponiewierał (w dobrym tego słowa znaczeniu, jeśli takie jest). Końcówka skutecznie pobudziła mój ośrodek nagrody. To był zasłużony widok.

Choć wiedziałam, że to jeszcze nie koniec. Po tym co było wyżej, zjazd po kamienistym potoku nie zrobił już na mnie żadnego wrażenia.

Zjeżdżam na Halę Kupczykową, znajdującą się na południowo – zachodnich stokach Suchego Gronia. Tam wskakuję na czerwony szlak.

Od tego momentu, przez ok 5 kilometrów – czerwony szlak to leśna ścieżka z miejscowymi połaciami głębokich, błotnych kałuż.

Zachód
Z tej krainy błota wyjeżdżam na całkiem sympatycznie wyglądającą łąkę. Musiałam odetchnąć. Było to idealne miejsce na zachód słońca.

Dlatego poczekałam.

Jak zwykle było warto.

Tradycyjnie już, powrót w ciemnościach. Serio bardzo rzadko mi się zdarza zjechać przed zmrokiem.

Podsumowanie
Trasa nie jest jakoś specjalnie trudna. Jedynie niebieski szlak z Romanki wymaga więcej zaangażowania, uwagi i doświadczenia.
Beskid Żywiecki jednak przypadł mi do gustu. Chcę go poznać jeszcze bardziej i bardziej. Taka moja zachłanność.
Najlepszy widok…. Rysianka, Hala Pawlusia, Hala Bacmańska, nie mogę określić jednoznacznie.
Mapa
Nie oczekuję niczego. Nie obawiam się niczego. Jestem wolny!
Nikos Kazantzakis
Hej. Super trasa. Czy jest szansa na gpx? 😉
Hej, dziękuję. GPX można pobrać ze stravy, logując się w przeglądarce, a nie przez aplikację:)
Hej,trasa dzisaj zrobiona ,jest naprawdę mega widokowa ,niebieski z romanki nie do zjechania (przynajmniej dla mnie) .Wydaje mi się że jest podane zaniżona wartość kilometrów ,mi wyszło 32 i 1600up niewiem skąd ta różnica…
Hej, bardzo się cieszę, że się podobało. Różnica przewyższeń wynika z używanego urządzenia. Pozdrawiam
Cześć. Jeździłem tam 19 sierpnia 2023 wg. gpxa. Niestety szlak niebieski na końcu jest w zdecydowanej większości nieprzejezdny i niebezpieczny na rowerze. Mimo, że temperatura była bardzo wysoka to kamienie i korzenie były mokre i śliskie, a ścieżka wyjątkowo wąska (gdzieniegdzie zmieściłyby się 3 szerokości opony rowerowej, i to z bólem) i obrośnięta wysoką trawą, w której kryły się kawałki ściętych drzew i można było uderzyć w nie stopą lub korbą. Poza tym, oficjalnie, nie można jeździć po rezerwacie – jest tam ogromna tablica informująca o tym. Rzeczywiście byłby to piękny singiel ale nie nadaje się kompletnie na rower i może spowodować poważne problemy dla kogoś niedoświadczonego lub pechowego.
Za to początek trasy fajny, ma dużo podjazdów i planuje ją kiedyś zrobić w odwrotnym kierunku 🙂 z ominięciem nieszczęsnego rezerwatu. No i widoki na halach przepiękne.
Ojjj czyli się pozmieniało. W górach każdego roku szlaki wyglądają inaczej. Owszem szlak jest bardzo trudny i wymagający. Kiedyś był przejezdny.
Ale cieszę się, że skorzystałeś z moich wskazówek. Powodzenia na kolejnych wycieczkach i do zobaczenia gdzieś na szlaku😄