Żywiecki król wypychu

Posted on
zywiecki

Powszechnie uważa się, że nasz mózg odbiera kolor zielony jako barwę kojącą i sprzyjającą rozluźnieniu. Niezaprzeczalny jest też fakt, że obcowanie z naturą uspokaja ludzi, a zieleń, jak wiadomo w naturze występuje nadzwyczaj często. Zieleń symbolizuje także harmonię, nadzieję, szczęście i radość. Wszystkie odcienie zieleni ukazały mi się przed oczami…

zywiecki

Beskid Żywiecki

Nazywany również bardziej dostojnie – Beskidem Wyskokim. Wcale mnie to nie dziwi, bo to zaraz po Tatrach najwyższe pasmo górskie w Polsce. Najroślejszym szczytem jest Babia Góra 1725 m n.p.m. jak dotąd niedostępna dla rowerowych wędrowców, ze względu na położenie w Parku Narodowym. Beskid Żywiecki został podzielony na grupy górskie (prawie wszystkie dane mi było przejechać):

Grupa Wielkiej Raczy 
Grupa Lipowskiego Wierchu i Romanki 
Grupa Pilska 
Grupa Mędralowej i Pasmo Jałowieckie
Masyw Babiej Góry
Pasmo Policy

Obszar Beskidu Żywieckiego

Położony jest na terenie Polski i Słowacji, na styku trzech krain:
Żywiecczyzny, Kysuc i Orawy. Graniczy też z Beskidem Makowskim i Pasmem Pawelsko-Krzeczowskim.

zywiecki

Przebieg trasy: Milówka – Polana Cukiernica – Rajcza – Redykalny Wierch – Mlówka

Mapa

Milówka 450 m n.p.m.

Poranek wita mnie słońcem wpadającym do pokoju zza zielonej zasłony. Szary kot wchodzi mi na głowę pomrukując cicho i ugniatając kołdrę, co w kocim języku oznacza daj mi jeść, albo po prostu wstawaj będziemy się bawić. Myślę sobie, to będzie udany dzień. Szybki omlet na słodko, taki z bananem, jabłkiem i dużą ilością masła orzechowego. Później duża kawa z odrobiną mleka, ale takiego zwyczajnego, nie ryżowego, ani owsianego, ani też bez laktozy. Kawa musi być z laktozą, albo czarna. Zupełnie bez pośpiechu pakuję cały rowerowy majdan do samochodu, okulary przeciwsłoneczne, rzecz obowiązkowa, bo w końcu dawno takiej lampy z nieba nie było. Google maps z dokładnością co do minuty pokazuje, że za godzinę i osiemnaście minut dotrę do miejsca docelowego PKP Milówka.

zywiecki

Podobno najlepsze zdjęcia wychodzą zrobione z zaskoczenia. Czy ja wiem. Kiedy ktoś mi robi takie zdjęcie, moja mimika twarzy układa się w taki sposób, że bardziej przypomina, złość, smutek i rozczarowanie w jednym. Dokładnie taką samą minę musiałam mieć kiedy po odczekaniu ok. 90 sekund na biegu jałowym tak, by turbosprężarka wyhamowała swoje obroty i żeby spadła jej temperatura, zgasiłam silnik diesla na dworcu w Milówce. Granatowe chmury nadciągnęły z każdej strony, zupełnie jakby zleciały się tylko po to żeby mnie przywitać. Cześć super, że jesteś witamy czekamy z opadem, aż wsiądziesz na rower.

Mimo to, ruszam nieustraszona przed siebie, zielonym szlakiem, który rozpoczyna się nieopodal dworca. Po pięciu kilometrach kończy się asfalt. W ostatnim sklepie na szlaku uzupełniam bidon, bo tak się złożyło, że w tym całym niespiesznym porannym działaniu zapomniałam wziąć czegokolwiek do picia.

zywiecki

Zielony szlak to początkowo szeroka gruntowa droga dość stromo wpadająca w las.

zywiecki

Natomiast po kilkuset metrach przeobraża się w przyjemnego do podjazdu singla, którym zarówno fajnie się podjeżdża, ale do zjazdu będzie jeszcze lepszy.

zywiecki

Tuż za dopływem potoku Salomonka już nie ma żartów. Trzeba przygotować się na pierwszą wypychową część trasy.

zywiecki

Schronisko na Hali Boraczej 849 m n.p.m.

Docieram na Halę Boraczą, która znajduje się na przełęczy pomiędzy szczytem Prusowa (1010 m), a Redykalnym Wierchem, natomiast przełęcz należy do Grupy Lipowskiego Wierchu i Romanki. Na Hali krzyżują się cztery szlaki. Zielony z Milówki, czarny z Żabnicy, niebieski od Prusowa i zielony, aż od Przełęczy Pawlusiej.

zywiecki

Na Hali stoi niezbyt urodziwe schronisko, zresztą, na stronie internetowej schroniska przeczytałam, że „Ci, którzy schronisko widzieli, zapamiętali na pewno jego mało stylowy wygląd. Kwadratowy „klocek” do niedawana obity jeszcze eternitem. Teraz – gdy ściany okrywają drewniane deski – budynek prezentuje się o niebo lepiej, lecz nadal swą architekturą nie zachwyca.” Zgadzam się z tym w pełni, no nie zachwyca. Co zrobić. Piszą też, że” z pewnością każdy kto lubi górskie wycieczki przynajmniej raz odwiedził schronisko turystyczne na Hali Boraczej w Beskidzie Żywieckim. Zwłaszcza że dotarcie w to miejsce nie wymaga szczególnego wysiłku”. O kurczę! Aż wstyd się przyznać, ale nigdy nie weszłam do środka, ani też nigdy nie jadłam tej pysznej jagodzianki rozsławionej w internetach. Uznałam, że nie ma co pobudzać ośrodka nagrody w głowie pyszną jagodzianką, po przejechaniu raptem siedmiu kilometrów, dlatego w drodze powrotnej wejdę i zakosztuję tejże przyjemności.

Polana Cukiernica 905 m n.p.m.

Z Boraczej zjeżdżam niebieskim szlakiem na kolejną polanę – Cukiernica. Deszczowe chmury jakby rozpłynęły się w powietrzu, a na niebie wreszcie zobaczyłam wiosenny błękit. Lecz tylko po stronie zachodniej.

zywiecki

Bure chmury zostawiam za plecami, jadę w kierunku słońca.

zywiecki

Polana Sucha Góra

Niebieski szlak na przemian, raz wpada do lasu, a raz na otwartą przestrzeń, obfituje w rozległe widoki, dzięki czemu na bieżąco mogę obserwować, jak rozwija się sytuacja opadu. Na horyzoncie ewidentnie widać strugi przelotnego deszczu.

zywiecki

Przyszła pora na krótką przerwę, analizuję dalszą część szlaku oraz mapę pogodową. Jest duże prawdopodobieństwo, że minę się z deszczem.

zywiecki

W lesie jeszcze pozostałości po roztopach i ostatnich opadach, są miejsca, gdzie głębokie kałuże zalegają na całej szerokości ścieżki, lepiej minąć je bokiem, aniżeli podejmować ryzyko zanurzenia.

zywiecki

Tuż za ścianą lasu czeka jeszcze krótki podjazd.

zywiecki

Sarnówka

Z niebieskiego szlaku odbijam na drogę rowerową przebiegającą przez osiedle Sarnówka. Na początku nie wiedziałam, czy aby mapa dobrze wskazuje mi drogę, bo zwyczajnie przebiega przez posesję. I tak też jest. Należy otworzyć bramę, wjechać zamknąć, na drugim końcu powtórzyć czynność.

zywiecki

Od Sarnówki już tylko w dół, najpierw szybki zjazd przez las. Następnie szeroka łąka na której można się nieźle rozpędzić. Zieleń bije po oczach z każdej strony, drzewa bliższe w ciemniejszych głębokich odcieniach, natomiast dalsze w jaśniejszych, przechodzących miejscami w żółcie, pomarańcze i brązy, ale inne niż te jesienne, te wiosenne są takie przygaszone, jakby zaspane po zimie.

zywiecki

Zapatrzona w tą zieleń zapędzam się za bardzo, wjeżdżam do lasu, coraz niżej i niżej… Dalej się już nie da. A zjazd był szybki i stromy. Następuje operacja odwrotu, która okazała się być wypychem.

zywiecki

Rajcza 487 m n.p.m.

Wracam na zielone łąki, tym razem uważniej trzymam się mapy, zjeżdżam do Rajczy.

zywiecki

W górach panuje pewna zasada. Jeśli jest zjazd, to z pewnością będzie podjazd. W Rajczy wbijam na żółty szlak. Tuż przed wjazdem do lasu przerwa na czekoladę.

zywiecki

Kręcichłosty 753 m n.p.m.

Z żółtego szlaku odbijam w drogę rowerową, która wydaje się być mniej nachylona i lepsza do podjazdu.

zywiecki

W okolicy osady Kręcichłosty (strasznie podoba mi się ta nazwa) wracam do żółtego szlaku. Podjazd jest bardzo łagodny, więc to odpowiedni moment na zwiększenie tempa.

zywiecki

Zapolanka i król wypychu

Czasami z nie wiadomo jakich powodów robi się dziwne rzeczy, ta sama siła zmusza nas do jedzenia nadmiernej ilości czekolady czy lodów. Mnie nakłoniła do zdobycia Redykalnego Wierchu.

zywiecki

Dlatego kontynuuję żółty szlak. Doskonale wiem, czego się po nim spodziewać i co mnie za chwilę czeka. Biorę rozpęd, dojeżdżam dokąd pozwala mi siła w nogach i rozpoczynam spacer z rowerem u boku. Za plecami czuję oddech deszczu, powoli zbliża się w moim kierunku. Liczę, że zdążę wdrapać się na Redykalny Wierch.

zywiecki

Hala Redykalna

Zmachana i zasapana wjeżdżam na Halę Redykalną, od tej strony widzę ją po raz pierwszy, w wersji bez śniegu.

zywiecki

Wiosenna burza dudni w dolinie tuż za pierwszym pasmem pagórków. Dalej zaś granatowe strugi deszczu mienią się w dogasających promieniach słońca. Powietrze jakby stanęło w miejscu, nie dając choćby jednego podmuchu wiatru, a potężne culumonimbusy krążą nad moją głową motywując do szybszej jazdy.

zywiecki

Redykalny Wierch 1144 m n.p.m.

Na Redykalny Wierch częściowo podjeżdżam, ale wypychu nie dało się uniknąć. Przy lepszej pogodzie ładnie stąd widać szczyty Małej Fatry, Gór Choczańskich, Magury Orawskiej oraz Tatry. Ale teraz nie mam czasu na dopatrywanie się czegokolwiek.

zywiecki

Z Redykalnego Wierchu zjazd czarnym szlakiem jest sowitą nagrodą za wcześniejszy wypych.

zywiecki

Tuż przy końcu szlaku należy odbić w nieoznaczoną kolorem drogę. To absolutnie fantastyczny zjazd do Polany Cukiernica.

zywiecki

Znów staję przed Schroniskiem na Hali Boraczej. Mimo ogromnej ochoty na zakosztowanie jagodzianki pasuję, wszystkie znaki na niebie mówią JEDŹ! DESZCZ SIEDZI CI NA OGONIE! Tak też robię. W tempie jak dla mnie ekspresowym podjeżdżam pod Prusów niebieskim szlakiem. Tym razem daruję sobie wjazd na sam szczyt. Skręcam w ścieżkę wpadającą do lasu i wtenczas rozpoczyna się zjazd, który jest wisienką na torcie całej trasy.

zywiecki

Gdzieś w połowie, dopada mnie ściana wody, nie zostawiając na mnie przysłowiowej suchej nitki.

zywiecki

JAKI TEN DZIEŃ BYŁ DOBRY🙏

Podsumowanie

  • Stopień trudności: trasa w mojej ocenie jest trudna. Zjazdy do najłatwiejszych nie należą, ale chyba o to tutaj chodzi. Do tego srogi wypych żółtym szlakiem na Redykalny Wierch. To absolutny król wypychów dzisiejszego dnia.
  • Dystans: 31,2 km
  • Przewyższenia: 1271m up.
  • Czas: to raczej wycieczka całodniowa, przy ładnej pogodzie, dużo miejsc widokowych
  • Oznaczenia szlaków: 10/10
  • Najlepsze miejsce widokowe: okolice Hala Boracza, Redykalny Wierch
  • Najlepszy zjazd: czarny szlak z Redykalnego Wierchu + zjazd na Halę Cukiernica oraz ostatni zjazd spod Prusowa do Milówki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *