Beskid Mały
Jak nazwa wskazuje jest jednym z najmniejszych powierzchniowo pasm górskich w Polsce. Jeżeli chodzi szczyty, również nie są wybitnie wysokie. Najwyższym jest Czupel, wyłaniający się ponad poziom morza o 930 metrów. Przez Beskid Mały przebiega Mały Szlak Beskidzki oznaczony kolorem czerwonym.

Mimo, że zwiedziłam praktycznie cały, to Beskid Mały ma jednak w sobie coś, co mnie przyciąga. Raz na jakiś czas muszę tam pojechać.
Obszar Beskidu Małego
Od zachodu graniczy z Beskidem śląskim, od północy z Pogórzem Śląskim i Wielickim, na wschodzie z Beskidem Makowskim, natomiast od południa z Kotliną Żywiecką.

Przebieg trasy: Czernichów – Magurka Wilkowicka – Gaiki – Hrobacza Łąka – Żarnówka- Czernichów
Czernichów
Rozpoczynamy w Czernichowie – z małym poślizgiem. Tak to jest, kiedy dwie baby idą na rower.

Na dobry początek podjazd po eleganckich ażurach. Miejscami jest takie nachylenie, że niestety trzeba oprzeć się o rower i delikatnie pchać go do przodu.

Dzięki temu szybko robi się ciepło, zdobywamy wysokość, a na horyzoncie widoki na Kiczerę, Kocierz i Górę Żar.

Jesienne cytrusowe kolory biją po oczach z każdej strony.

Wjeżdżamy do srebrzystego bukowego lasu. Podjazd nieco się wyplaszcza.

W zaskakująco szybkim tempie niebo zaciąga się chmurami. Lecz tylko dodaje to dramaturgii jesiennej aurze.

Dojeżdżamy do żółtego szlaku, którego trzymamy się do Soliska 633 m n.p.m.

Za zakrętem widokowo, lecz niebo coraz bardziej przykrywają chmury.

Przyspieszamy, trzeba nadrobić czas stracony na stromych ażurach.

Za drzewami Beskid Śląski, cały w słońcu.

Żółty szlak jest bardzo przyjemnym podjazdem, którego właściwie się nie odczuwa.

Podobnie jak i zjazdów. Prościej mówiąc, jest po prostu płasko.

Zbaczamy ze szlaku w kierunku Przysłopa 629 m n.p.m.. Na mapie znalazłam całkiem przyzwoicie wyglądającą ścieżkę. Owszem, taka była na początku. Fajny singiel, lecz potem pojawiły się drobne przeszkody.

Wkrótce jednak dołączamy do czerwonego szlaku.

No i się zaczęło…

Przyznaję, nie miałam zbyt wiele czasu na zaplanowanie tej trasy i nie sprawdziłam wszystkiego jak należy. Coś mi się ubzdurało, że tym szlakiem można spokojnie podjechać. Czerwony szlak nie jest najlepszą opcją wjechania na Magurkę.

Oczywiście są też tego plusy. Ciągle przemierzamy przez bukowy las, który cudownie kontrastuje z odcieniem starego złota, a my możemy rozkoszować się tym pięknem.

Idziemy korytem potoku.

Później po śliskich korzeniach,

połamanych gałęziach i innych leśnych niespodziankach, ukrytych pod subtelnie szeleszczącym dywanem.

Uzupelniamy kalorie. Przed nami jeszcze spory wypych.

Patrząc w górę, możemy już zobaczyć zbocze Czupla.

Dopychamy do niewielkiej polany z całkiem przyzwoitym widokiem za plecami.

Ponownie wkraczamy w bukowy las i oczywiscie nadal pchamy.

Tutaj już drzewa całkowicie pozbawione są liści, tylko gdzieniegdzie wiszą ostatkiem sił mocniejsze jednostki, czekające na podmuch wiatru.

Docieramy do przełęczy pod Czuplem. Od tego momentu następuje zakończenie wypychów.

Czupel 933 m n.p.m.
Zmieniamy kolor szlaku na niebieski. Po półkilometrowym podjeździe zdobywamy najwyższy szczyt Beskidu Małego – Czupel.

Z reguły unikałam tych rejonów w weekend, z obawy przed tabunem ludzi.

Mimo tego, że jest niedziela na szlaku nie spotykamy zbyt wielu turystów.

Magurka Wilkowicka 909 m n.p.m
Dojeżdżamy do kultowego schroniska na Magurce Wilkowickiej. Nie zatrzymujemy się. Zbyt dużo czasu straciłyśmy na spacer czerwonym szlakiem.

Zawsze jest dobra pora na ciasto
Zjeżdżamy klasycznym niebieskim na Przełęcz Przegibek. Tutaj już nie mogę się opanować.

W Gawrze szybka kawa i drożdzowe ciacho ze śliwkami.

Smutne te covidowe czasy. Taśmy, zakazy i produkcja ton plastiku. Bo przecież tylko na wynos, na ziemi walają się jednorazowe maseczki wielokrotnego użytku.

Od Gawry zjeżdżamy kawałek asfaltem i wbijamy w lewo, do lasu kontynuując niebieski szlak.

Szeroka droga prowadząca na Gaiki jest w całości poodjeżdżana, choć na pierwszy rzut oka na taką nie wygląda.

Gaiki 808 m n.p.m.
Gaiki to takie rozejście szlaków.

My jedziemy czerwonym.

Pogoda znów zaczyna się zmieniać. Tym razem na lepsze.

Groniczki 833 m n.p.m.
Kolejnym szczytem jaki zaliczamy są Groniczki. Podobają mi się te zdrobniałe nazwy w Beskidzie Małym.

W tej okolicy podjazdy są bardzo przyjemne.

Przede wszystkim widokowe.

Nie będę upierać sie przy stwierdzeniu, że jesień to najpiękniejsza pora roku w górach.

Każda część kalendarza, niesie ze sobą niepowtarzalność i niezwykłość obrazowania natury. Jesień ma to do siebie, że oko ludzkie jest w stanie zobaczyć większą różnorodność kolorów.

Po ostatnich opadach jest sporo kałuż i błota. Prócz wielu minusów moich szutrowych opon, jest jednak jeden plus, bieżnik nie wyrzuca całej zawartości podłoża na każdą część mojej garderoby.

Z widokiem na Hrobaczą Łąkę, zjezdzamy do Przełęczy u Panienki.

Po drodze oczywiscie warto się zatrzymac. Widoki…

Przełęcz u Panienki 750 m n.p.m.

Z przełęczy otoczonej kasztanami, zaczynamy niezbyt długi podjazd do naszego dzisiejszego celu.

Las w tych okolicznościach wygląda naprawdę bajkowo.

Płomienna czerwień pokrywająca całą ściółkę, oświetlona żółcią promieni zachodzącego już niestety słońca. Błękit nieba wyłaniając się zza srebrnej bukowej kory, wymieszany z wieczną zielenią świerka. Taki właśnie jest ten las.

Natomiast w oddali już widać charakterystyczny krzyż.

Hrobacza Łąka 828 m n.p.m.
Wstyd się przyznać, ale na Hrobaczej Łące byłam tylko raz. Gdzieś to miejsce zagubiło się na mojej mapie szlaków. Zapomniałam, że jest tu naprawdę ładnie.

Widok na aglomerację z tzw. tarasu widokowego.

O wiele bardziej przyjemny dla oka viewpoint jest z drugiej strony, niedaleko Chaty Turystycznej.
Babia Góra nieśmiało wschodząca spod białej pierzyny, Jałowiec, Sokolica, Pilsko, Góra Żar i gdzieś tam Tatry.

Na jesień planowałam eksploatację Beskidów od strony naszych sąsiadów, niestety ruch turystyczny do Czech zamknięty, dlatego zabrałyśmy ze sobą namiastkę tego kraju.

Do Żarnówki Małej zjeżdżamy czerwonym szlakiem. Dróżka tuż za krzyżem.

W lesie robi się już szarawo, dlatego staramy się nieco szybciej zjechać do Żarnówki.

Nie bez powodu mówię „staramy się”. Moje opony maxxis rekon race nie najlepiej znoszą kamienistą śliską nawierzchnię, przykrytą morzem liści.

Rezerwat Zasolnica
Czerwony szlak, jak i równoległy niebieski przebiega przez Rezerwat Zasolnica – teren ochrony buczyny karpackiej. Jak nazwa wskazuje to taka bukowa mekka.

Ostatnie metry zjeżdżamy z widokiem na zaporę Porąbka.

Po drodze jeszcze look na Górę Żar. Ciśniemy 8 km asfaltem do Czernichowa. Plan był troszkę inny, ale następnym razem.

Mapa
Podsumowanie
- Stopień trudności: średni – w górach nigdy nie jest łatwo. Zdecydowanie nie polecam czerwonego szlaku od Przysłopa do Przełęczy pod Czuplem – jedno wielkie pchanie
- Dystans: 34 km
- Przewyższenia: 1129 m up
- Czas: na spokojnie po robocie
- Oznaczenia szlaków: 10/10
- Najlepsze miejsce widokowe: Oczywiście Hrobacza Łąka