Gírová – góra czarownic

Posted on
girova

Kilka razy nazwano mnie czarownicą, raz nawet zostałam posądzona o czary… Czarownice pojawiają się w legendach od wieków. Różnorakie historie towarzyszą nam od dzieciństwa. A to „Jaś i Małgosia”, „Królewna Śnieżka” czy „Roszpunka”. Zastanawia mnie tylko fakt, dlaczego zawsze owe damy przedstawiane są jako te złe osobowości, do tego brzydkie, pomarszczone i z wielkim garbatym nosem. Podobno dokonywały magicznych obrzędów w czasie spotkań na Sabatach. Rozpalały wielkie ognisko, tańczyły i wydzierały się przy tym głośno, a w czasie uczty jadły z zastawy zrobionej z końskich kopyt, skorup jaj i trupich czaszek. No tak, jeszcze te czarne koty.

girova

Międzygórze Jabłonkowsko – Koniakowskie

Międzygórze Jabłonkowsko-Koniakowskie to nic innego jak beskidzki region. Położony jest w Beskidach Zachodnich między Beskidem Śląsko-Morawskim, Beskidem Śląskim, Beskidem Żywiecko-Orawskim i Beskidem Żywiecko-Kysuckim. Na pierwszy rzut oka, kiedy zerkniesz na mapę, nie wygląda zachęcająco, ale doświadczenie nauczyło mnie, że aby głosić sądy na temat atrakcyjności miejsca, bądź jej braku, należy sprawdzić to osobiście.

Obszar Międzygórza Jabłonkowsko – Koniakowskiego

girova

Przebieg trasy: Jaworzynka – Štípanka – Gírová – Grúň – Jaworzynka

*Trasa częściowo przebiega przez Beskid Śląski

Mapa

Jaworzynka, Czadeszka 506 m n.p.m.

Na początku w planie miałam zaparkować samochód jak zwykle pod kościołem, ale ostatecznie zdecydowałam, że lepiej zapakować w najniższym punkcie wycieczki, aby nie zakończyła się okrutnym podjazdem, który zmyje z twarzy cały zachwyt po najdłuższym zjeździe eskapady. Do tej pory chyba ze dwa razy niefortunnie zaparkowałam w taki sposób, że na sam koniec, kiedy nogi mówią już dość czekało mnie jeszcze 100m przewyższenia. Dlatego parkuję na parkingu w Jaworzynce.

girova

Nie ma tutaj płaskiego odcinak do rozgrzewki, właściwie od razu kiedy wsiadam na rower rozpoczynam dość ostry podjazd zielonym szlakiem. Asfaltowe podjazdy mają też swoje plusy, zapewniam. Główną zaletą jest chyba szybkie zdobycie wysokości, a co za tym idzie – szybsze uzyskanie pierwszych punktów widokowych.

Zjeżdżam nieco w dół aż do znaku – Republika Czeska, który wywołuje mimowolny uśmiech. Zmieniam kolor na żółty, który jest też szlakiem granicznym.

girova

Sušanský vrch 667 m n.p.m.

Na rozejściu Sušanský vrch opuszczam oznaczone kolorami drogi. Spójrz na mapę trasy jaką przejechałam, to ten fragment, który wygląda jak falbanka.

girova

Jest to leśna droga, raz pod górkę, a raz z górki, z ładnymi widokami na Beskid Śląski.

girova

Denerwuje mnie, że coraz więcej dróg leśnych jest utwardzanych specjalnie z okazji wycinki. Dosyć, że znikają ogromne obszary lasów, to jeszcze drogi wysypują szutrami wielkości pomarańczy, po których ciężko się chodzi, a co dopiero jeździ rowerem. Myślałam, że takie rzeczy tylko w naszym kraju, ale jednak Czesi również nie stronią od tego typu działalności.

girova

Po falbankowym fragmencie trasy wbijam na czerwony szlak rowerowy. Nie licz, że tutaj odpoczniesz, Bo to właśnie teraz rozpoczyna się 7 kilometrowy podjazd na górę czarownic.

girova

Štípanka 733 m n.p.m.

Oczywiście po drodze nie brakuje całkiem przyzwoitych miejsc widokowych. Akurat Štípanka nie jest po drodze, ale warto nieco zboczyć ze szlaku, by tutaj wjechać i zjeść na przykład zgniecione ciastko z plecaka.

girova

Szeroką łąką, a w zasadzie to trawnikiem, bo to chyba teren prywatny, zjeżdżam ze szczytu Štípanka i rozpoczynam częściowo wypych czerwonym szlakiem do Chaty Girovej.

girova

Czarcie Młyny (Čertovy mlýny)

Po drodze można zaczerpnąć widoku wyłaniającego się spomiędzy drzew. U podnóża Girowej można też dostrzec formacje skalne, które powstały wskutek działań lądolodu nordyckiego, przez co powstały systemy szczelin tworzących jaskinie. To tak w dużym skrócie.

girova

Ale po co wyjaśniać takie rzeczy naukowo skoro można wymyślić legendę. Tak właśnie tłumaczono powstanie cudów natury. W tym przypadku owe skały służyły diabłom, które zamierzały „zmielić” nieposłuszną ludzkość w swoich kamiennych młynach. Ponoć jeden z diabłów w ciągu jednej nocy chciał wybudować taki młyn do mielenia ludzi. Ale nie zdążył. Uciekając pozostawił na jednym z kamieni odcisk swojego kopyta. Matko! Co tu się wyrabiało.

girova

Chata Gírová 778 m n.p.m.

Docieram do Chaty Girovej. Schronisko bardzo klimatyczne i ładnie położone. Nie wiem czy ta pogoda czy co, ale odczuwam lekki powiew grozy. A może to przez te diabły i czarownice.

girova

Od chaty na sam szczyt zostało 0,2 km, ale przygotuj się na srogi wypych. Te niespełna 62 metry w pionie to przecież jak wejście na dwudzieste piętro.

girova

Gírová 840 m n.p.m.

Na szczycie żadnych śladów czarownic. Siadam na chwilę na trawie, zamykam oczy i wyobrażam sobie te wszystkie Sabaty. A może czarownice wcale nie latają na miotłach, tylko jeżdżą na rowerach…? W każdym razie teraz jedyne zloty jakie się tu odbywają, to zloty śmieciarzy. Girowa tonie w puszkach, papierkach i butelkach.

girova

Z Girowej zjeżdżam przyzwoitym singlem, który łączy się z czerwonym szlakiem.

girova

Tuż za ścianą lasu czeka widok na pobliskie beskidzkie szczyty.

girova

Komorovsky Grun 733 m n.p.m.

Ni z tego ni z owego sucha leśna ścieżka przeobraża się w jedno wielkie bagno. A już myślałam, że Dziki Piorun pozostanie czysty.

girova

Przeprawa przez błoto przebiega mozolnie i ostrożnie, tak aby się zbytnio nie ubrudzić. Dojeżdżam do asfaltu, tutaj opony mają doskonałą okazję na oczyszczenie się z błota, a ja trochę odpocząć, na podjeździe oczywiście. Przez wioskę Hrčava jadę w kierunku tzw. Trójstyku. Jest to miejsce gdzie spotykają się granice trzech państw. A bardziej dogłębnie, graniczą tu trzy wioski: Jaworzynka (należy do polski), Herczawa (w Czechach i Czarne (po stronie słowackiej). Dokładny punkt trójstyku to sam środek koryta strumienia Potok Wały.

girova

Nad Trojmezim 579 m n.p.m.

Asfaltową dróżką docieram do skrzyżowania Nad Trojmezim. Od samego trójstyku dzieli mnie zaledwie krótki zjazd w dół, lecz rezygnuję. Akurat dziś obchodzony jest zwyczaj stawiania „moja” inaczej „mojki”. Z tego co się dowiedziałam, jest to obrzęd praktykowany w Czechach, na Słowacji, a w Polsce tylko na Śląsku. Mieszkam tu całe życie i pierwszy raz widzę coś takiego. Zwyczaj stawiania moja sięga antycznych czasów, tradycja związana jest z pogańskimi obchodami święta wiosny. Mieszkańcy stawiali drzewka na budynkach, aby chronić je przed złymi duchami. Teraz, tradycja stawiania „moja” przede wszystkim ma charakter integracyjny. A jak wygląda ten mój? Jest to wierzchołek świerkowego drzewa, przybrany kolorowymi wstążkami, umieszczony na długich palach. W czasie całej trasy mijałam takich kilka i zastanawiałam się, o co do do licha z tym chodzi.

W każdym razie na polanie sporo ludzi, tańce ludowe i głośne śpiewy. Zmierzam niebieskim szlakiem, który częściowo wiedzie wzdłuż autostrady D3, jest też okazja żeby przejechać pod Mostem Valy, który od dna doliny ma aż 83m wysokości i jest najwyższym mostem na Słowacji.

girova

Skalité 515 m n.p.m.

W miejscowości Skalité robię chwilę przerwy, uzupełniam zapasy wody i takie tam. Szykuję się mentalnie na kolejny podjazd.

girova

Ruszam czerwonym szlakiem, który początkowo jest wąską asfaltową drogą dojazdową do malowniczo położonych domków. Kiedy zabudowania się kończą, kończy się też asfalt i przeobraża w dość gruby szuter, a następnie w zwyczajną gruntową drogę, która prowadzi mnie na rozległe łąki z dalekosiężnymi widokami.

girova

Tuż za wzgórzem pogoda nieco się pogarsza, powietrze staje się bardziej wilgotne, a góry zamazane.

girova

Jest też błoto o wnikliwym charakterze, przebiegłe i wrazidlate. Lepi się zarówno do opon jak i butów, do tego zbiera za sobą mniejsze kamienie i suchą trawę.

girova

Grúň 775 m n.p.m.

Podjazd na Grúň, to już bułka z masłem. Łagodne nachylenie, a podłoże jakoś tak bardziej ubite. Oczywiście wysokiego moja na długim palu nie zabrakło i tutaj. Strasznie mi się to podoba.

girova

Siwoniowski Wierch 798 m n.p.m.

Tuż przed szczytem Kikula odbijam w las, aby dostać się do zielonego szlaku. To taki skrót, ale jeśli masz ochotę możesz wepchać rower na sam szczyt. Mi zwyczajnie się nie chce. Zielony szlak, to bardzo przyjemny zjazd, przez las i dwie widokowe polany. Nie wiem co mnie podkusiło, ale postanowiłam sprawdzić całkiem nieźle wyglądającą drogę. Opuszczam więc zielony szlak i jadę w niezbadane.

girova

Wtedy zaczyna się zabawa. Kilkukrotnie próbuję zjeżdżać różnymi ścieżkami i każda prowadzi mnie donikąd. Nie są to łatwe ścieżki, zjazdy strome, przez krzaki i trawę po kolana, każdy powrót to stromy wypych. Na jednej z nich napotykam rozkładające się zwierzę, wygląda jakby coś je rozszarpało, kości przebijają się przez brązowe futerko, a wnętrzności leżą obok. I ten zapach. Wyobraźnia zaczyna pracować nieco intensywniej. Mam tutaj na myśli diabły i czarownice z Girowej. Przywołałam je chyba myślami. Tracę poczucie czasu. Gorzej być nie może. Trzy głębokie wdechy i wydechy wspinam się kolejny raz na górę.

girova

Mam dobrą orientację w terenie, najważniejsze, to nie popadać w panikę. Bywałam w gorszych sytuacjach, czasami było ciemno, zimno i do tego padało, ale jakoś zawsze znalazłam drogę.

Jaworzynka, Krężelka 506 m n.p.m.

Wracam do miejsca, gdzie opuściłam zielony szlak. Zjeżdżam w kierunku przysiółku Krężelka. Nic nie dzieje się bez przyczyny, widocznie miałam się zgubić, choćby tylko dlatego, by zobaczyć przepiękny zachód słońca.

girova

JAKI TEN DZIEŃ BYŁ DOBRY🙏

Podsumowanie

  • Stopień trudności: trasa nie jest jakoś wybitnie trudna, głównie są to szutry i drogi leśne, ale są też fajne krótkie zjazdy. Trudnością są długie podjazdy.
  • Dystans: 49 km
  • Przewyższenia: 1324m up.
  • Czas: to raczej wycieczka całodniowa, przy ładnej pogodzie, dużo miejsc widokowych
  • Oznaczenia szlaków: 10/10
  • Najlepsze miejsce widokowe: nie ma jednego, takiego, który zwala z nóg, trasa ogólnie jest bogata w urokliwe krajobrazy.
  • Najlepszy zjazd: z Girowej.

2 Replies to “Gírová – góra czarownic”

  1. Te moje są też w Małopolsce, u stóp Babiej Góry we wsi Lipnica Wielka, Zubrzyca i okolicach. Taki moj oznaczał, że w domu jest panna na wydaniu. A kawalerowie złośliwie chcieli moja (maja) ściąć, więc rodzina panny całą noc pilnowała moja, paląc ogniska, bo zniszczenie moja to by była zła wróżba. Pogańskie na maksa 😀 PS Jednym palcem lewej ręki bardzo wolno się pisze 🤣

    1. 😂 pominęłam wątek o pannach. Żeby czasem ktoś mojego moja nie ściął😂😂😂 kto wie. Pilnowany jest tak średnio ostatnio. Dobrze Ci idzie lewą😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *